Przypomnijmy: projekt uchwały, która ma ograniczyć wyborczy śmietnik, złożyli radni klubu Wspólny Lublin. Ale ich głosy nie wystarczą, by propozycja podniesienia stawki za plakaty z 1 zł do 10 zł za metr kwadratowy za dobę stała się obowiązującym w mieście prawem.
Podobnie jak nie wystarczą, by uchwalić apel do prezydenta. Chodzi w nim o to, by wystąpił do Zarządu Dróg i Mostów, MPK (właściciel słupów trakcyjnych) i PGE Dystrybucja (właściciel latarni), by nie dawały zgody na wieszanie plakatów.
Tymczasem z klubu PO dochodzą sygnały, że w tej sprawie może zostać wprowadzona dyscyplina głosowania.
- Rozmawialiśmy już na ten temat w klubie i zdania są podzielone - mówi Jarosław Pakuła, radny Platformy Obywatelskiej. - Jestem jednak przekonany, że uzgodnimy wspólne stanowisko klubowe. To sprawa tej samej wagi dla każdego z radnych.
• Brzmi to prawie jak zapowiedź dyscypliny klubowej.
- Uważam, że powinniśmy mieć w tej sprawie jedno stanowisko - mówi Pakuła.
Niechętnie odpowiada na pytanie, jak ocenia pomysł Wspólnego Lublina. - Moim zdaniem nie powinno być tych ograniczeń. Plakaty to jedna z form prowadzenia kampanii wyborczej. Nie chodzi o to, żeby pytać, czy tę formę stosować. Tylko, o to żeby to na koniec posprzątać, aby nie było bałaganu.
- Jeśli klub narzuci dyscyplinę głosowania, to ten projekt przepadnie - prognozuje Zbigniew Ławniczak, radny PO, który uważa, że propozycje ograniczeń są słuszne. - Uważam, że w trakcie kampanii wyborczej nie powinno być plakatów na ulicy. To było dobre 15 lat temu, ale nie teraz. W zupełności powinny wystarczyć gabloty w poszczególnych dzielnicach miasta. Poza tym jest przecież wiele sposobów przedstawienia się wyborcom, można np. założyć stronę w Internecie.
Wspominane przez Ławniczaka gabloty tak, czy inaczej będą musiały zostać ustawione na terenie Lublina. Zgodnie z obowiązującym Kodeksem wyborczym, Ratusz będzie zobowiązany do wyznaczenia miejsc do bezpłatnego wywieszania plakatów dostępnych dla wszystkich komitetów wyborczych.