Producent telewizyjnej reklamówki promującej wyroby z Lubelszczyzny ma poprawić swoje dzieło.
Reklama jest emitowana od poniedziałku na antenie TVP 3. Powstała na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego. Jej produkcja kosztowała ok. 50 tys. złotych. Ale film budzi zastrzeżenia.
Pod koniec klipu aktorka spaceruje wzdłuż sklepowego regału z napisem "Kuchnie świata”. Co to ma wspólnego z produktami z Lubelszczyzny? - Chodzi o to, że aktorka spośród dostępnych towarów wybiera właśnie te pochodzące z naszego regionu - broni się Andrzej Jachim, szef agencji reklamowej Vena Art, która kręcił afilm.
Kolejną wpadkę widać kilka sekund później, gdy aktorka sięga w sklepie po jabłko. Za jej plecami widać stojak z butelkami wody oznaczony logo "Żywiec Zdrój”. A nie jest to lokalny wyrób.
Ilu urzędników oglądało reklamę zanim trafiła do telewizji? - Co najmniej kilkunastu - mówi Grabczuk. I staje w obronie agencji Vena Art. - Oni kręcili zdjęcia w sklepie. Trudno, żeby nie było w tle niczego innego.
- Dobrze, że w ogóle zdążyliśmy z tą reklamą.
Wątpliwości budzi nawet samo zielone jabłko użyte w reklamie mającej zachęcać do zakupu regionalnych towarów. "Kurier Lubelski” ustalił, że to owoc z importu. - Bo w "Stokrotce” wcale nie było wtedy polskich jabłek - mówi Jachim.
- Kiedyś było takie mydło "zielone jabłuszko”. Uznaliśmy, że dobrze się kojarzy - wtóruje mu Grabczuk.