Nie będzie ułatwień w dojeździe do bloków przy ul. Jagodowej od strony ul. Węglarza. Na to, by zdjąć tu znaki zawracania nie zgodziła się policja. – Bez jej zgody nic nie możemy tu zrobić – rozkładają ręce miejscy urzędnicy
Nadzieja na ułatwienia pojawiła się w grudniu. Wtedy to po raz pierwszy pisaliśmy o problemach mieszkańców części osiedla Rudnik. Kłopoty pojawiły się wtedy, gdy zbudowana została ul. Strzembosza. Na nowym skrzyżowaniu stanęły zakazy zawracania na ul. Węglarza. To sprawiło, że znacznie pogorszył się dojazd do bloków przy ul. Jagodowej.
Wcześniej kierowcy jadący ul. Węglarza od strony al. Spółdzielczości Pracy mogli po prostu zawrócić i dojechać do Jagodowej. Teraz jest to niemożliwe i trzeba przeciąć całe skrzyżowanie, dojechać do pętli autobusowej i dopiero tam zawrócić. Co gorsza, kierowcy znajdują się potem w sytuacji, w której muszą przepuścić wszystkich wjeżdżających na skrzyżowanie, a to potrafi zająć dobrych kilka minut.
Gdy w grudniu opisaliśmy ten problem, Ratusz zapowiedział, że ułatwi tu przejazd zdejmując zakazy zawracania. – Wtedy kierowcy musieliby przepuszczać tylko samochody wyjeżdżające z ul. Walecznych – tłumaczył Karol Kieliszek z Urzędu Miasta, ale zastrzegał, że zmiana uzależniona jest od zgody policjantów z drogówki. I że na pewno nie nastąpi prędko, bo trzeba opracować nowy projekt oznakowania.
Kierowcy czekali cierpliwie. – Co prawda miasto informowało, że procedura potrwa, ale mamy już kwiecień, a zakaz zawracania jest obecny na skrzyżowaniu – zwraca uwagę Marcin Piondło, mieszkaniec ul. Cyprysowej.
Okazuje się, że na zmiany nie zgadza się policja. – Usunięcie znaku zakazu zawracania spowoduje znaczne ograniczenie przejezdności pojazdom, w tym także autobusom komunikacji zbiorowej, jadącym ul. Strzemosza oraz od strony pętli – stwierdza w piśmie do Zarządu Dróg i Mostów podinsp. Radosław Żukiewicz, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego w Komendzie Miejskiej Policji.
Zdaniem drogówki już teraz kierowcy jadący z tych stron mają „ogromne trudności” z pokonaniem skrzyżowania, a zgoda na zawracanie jedynie te problemy spotęguje. – Dodatkowo pojazdy inne niż osobowe zawracając na skrzyżowaniu mogą doprowadzić do jego zablokowania – dodaje Żukiewicz.
Sprzeciw policji wyklucza zdjęcie zakazu. – Na tej kategorii nie mogą być wprowadzone bez pozytywnej opinii policji – wyjaśnia Kieliszek. I przyznaje, że na światła też nie ma na razie co liczyć. – Sygnalizacja nie jest tak szybką sprawą jak zdjęcie znaku, bo potrzebny jest projekt, pozwolenie i fundusze – podkreśla. Na razie nie ani pieniędzy, ani projektu, ani zgód.