Nie będzie interwencji władz miasta w sprawie Lubelskiego Klubu Jeździeckiego, który ma się wynieść znad Bystrzycy. Wyprowadzki zażądał MOSiR, któremu klub nie płaci czynszu. LKJ liczył na to, że Ratusz przekona MOSiR do zmiany decyzji. Ale się przeliczył
31 maja minął termin, w którym Lubelski Klub Jeździecki miał opuścić tereny przy ul. Nadbystrzyckiej. Za korzystanie z tych nieruchomości powinien płacić Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji, ale nie robi tego od września 2014 r., chociaż miesięczny czynsz za cały teren wynosi 2,5 tys. zł brutto.
MOSiR stracił cierpliwość i dał klubowi pół roku na wyprowadzkę. Termin upłynął z końcem maja, mimo to LKJ się nie wyniósł. Ostatniego dnia próbował przekonać spółkę do zmiany zdania. Spółka była nieugięta. – Klub nie przedstawił nam żadnych gwarancji finansowych, nie przedstawił dokumentów, o które prosiliśmy – skwitował rozmowy Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Wczoraj władze Lubelskiego Klubu Jeździeckiego spotkały się w Ratuszu z zastępcą prezydenta, Arturem Szymczykiem. Okazało się, że władze miasta nie będą brać klubu w obronę i namawiać spółki, by zmieniła zdanie.
– Jest to sprawa pomiędzy MOSiR i dzierżawcą terenu – oznajmia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. – Spółka musi działać tak, jak w przypadku wszystkich innych dzierżawców. Od trzech lat nie są płacone należności, jest to działanie na szkodę miasta.
Wczorajsze spotkanie inaczej relacjonuje kierowniczka LKJ, Monika Kozicka-Gradziuk. Pytana o to jak zakończyły się rozmowy odpowiada, że „pozytywnie”. Ale nie chce precyzować, co ma na myśli. – Zobaczymy w trakcie naszych działań, co będzie dalej – mówi nam Kozicka-Gradziuk. Natomiast w rozmowie z telewizyjną „Panoramą Lubelską” wspomina o szansach na pozyskanie sponsora.
Miejska spółka nie zamierza jednak rezygnować z odzyskania gruntu i zaległych pieniędzy. – Jesteśmy zmuszeni skierować sprawę do sądu. Będziemy wnosić o nakazanie opuszczenia nieruchomości i o zapłatę należności – powtarza Bednarczyk. – Musimy stać po stronie prawa. Lubelski Klub Jeździecki bezumownie korzysta z terenu, nie płaci za korzystanie z nieruchomości. Nie mamy innego wyjścia, niż droga sądowa, bo narażalibyśmy na szwank miasto i spółkę. Nie może być tak, że jakiś podmiot korzysta z miejskiej nieruchomości przez tak długi czas i nie płaci za to czynszu, niezależnie od tego czy jest to podmiot komercyjny, czy stowarzyszenie.