Akcja bilbordowa, reklamy w radio, manifestacja pod ratuszem – to tylko niektóre pomysły lubelskich restauratorów na przetrwanie czasu epidemii. Nastroje w branży gastronomicznej są coraz gorsze, bo dochody spadają z każdym dniem.
Kilkudziesięciu przedstawicieli lubelskich restauracji, pubów i pizzerii spotkało się w czwartek w Sielsko-Anielsko.
– Od początku pandemii w naszym województwie nie było żadnego ogniska koronawirusa w lokalu gastronomicznym – podkreśla Izabela Kozłowska-Dechnik z Mandragory. – Mimo to wszyscy boleśnie odczuwamy zmniejszającą się coraz bardziej liczbę gości.
– Nie tylko przestrzegamy wszystkich zaleceń sanepidu, ale tworzymy swoje własne procedury bezpieczeństwa – dodaje Marcin Polański z Bombardino i Ostro. – U nas np. nie pokrywają się zmiany dzienna i nocna. Tak, aby pracownicy nie mieli ze sobą kontaktu. Do tego, co dzieje się wokół nas, podchodzimy bardzo poważnie – zapewnia.
Restauratorzy spotkali się w czwartek jeszcze przed ogłoszeniem przez rząd kolejnych obostrzeń.
– Boimy się, że zostaniemy całkowicie zamknięci, a już teraz sytuacja jest bardzo trudna. Klientów jest coraz mniej – przyznaje Dawid Furmanek z Bistro PaZłoko.
Jak oceniają, najgorszy był mijający tydzień. Niektórzy mówią, że mają tylko połowę dotychczasowych gości. Inni przyznają, że spadki są nawet 90-procentowe.
Dlatego chcą przekonać Lublinian, że mimo epidemii w restauracjach jest bezpiecznie, a kupując posiłki przyczyniamy się do utrzymania miejsc pracy. Działać będą wspólnie zapraszając nie do konkretnych lokali, ale do całej branży gastronomicznej w Lublinie.
Wśród pomysłów są działania w social mediach, nagranie filmu promocyjnego czy teledysku. Restauratorzy chcą też, by na bilbordach, na których wiszą ich reklamy pojawiła się promocja całej branży. Na emitowanie takich reklam w radiu chcą też oddać czas antenowy już wcześniej wykupiony przez niektóre restauracje.
Wśród pomysłów jest też manifestacja pod ratuszem, oferowanie dań podnoszących odporność czy wysłanie listu do posłów z Lubelszczyzny. Przede wszystkim liczą jednak na pomoc lubelskiego Urzędu Miasta, którego przedstawiciele brali udział w spotkaniu.
– Przez lata płaciliśmy podatki i włączaliśmy się w miejskie akcje więc teraz oczekujemy pomocy – argumentują.
– Jesteśmy już umówieni z przedstawicielami branży gastronomicznej – mówi Katarzyna Duma, rzecznik prasowy prezydenta Lublina. – Będziemy rozmawiać o kształcie wspólnej kampanii promocyjno-informacyjnej w przestrzeni miasta i w mediach społecznościowych. Chcemy nie tylko pomóc, ale też w tak symboliczny sposób podziękować im za solidarną postawę, którą pokazali angażując się w Akcję „Wzywamy posiłki”.