Od 30 lat mieszkańcy dwóch bloków przy Łopacińskiego 3 i Alejach Racławickich 18, a także właściciele pobliskich punktów usługowych, bezskutecznie walczą o budowę drogi z prawdziwego zdarzenia. Kilkukrotnie zwracali się o pomoc do władz miasta.
W 2016 roku zbierali w tej sprawie podpisy i zanieśli je radnym. Po kilku tygodniach otrzymali odpowiedź, że nie ma pieniędzy na projekt. Poza tym radni nie mogli ustalić, do kogo należy wskazany teren.
– Władze nie mają pojęcia, co dzieje się w mieście – podsumowuje Zygmunt Guz, właściciel „Kaletnika”.
Mieszkańcy od kilkunastu lat przywożą gruz i utwardzają drogę. Dziś jest ona w koszmarnym stanie – koleiny i doły. Latem kurz, jesienią kałuże i błoto, zimą śnieg i lód – łatwo złamać nogę. Właściciele punktów usługowych sypią sól, odśnieżają plac i drogę przed garażami. Dodatkowo dużym kłopotem jest brak latarni. Większość wjeżdżających tam osób to studenci, którzy blokują miejsca parkingowe przeznaczone dla mieszkańców wspomnianych bloków, ignorując znak zakazu znajdujący się przy wjeździe.
– Był pomysł ustawienia szlabanu, ale to rozwiązanie nie zdało egzaminu, bo było za dużo samochodów, nie dało się tego przypilnować. Dziś szlaban stoi bezużytecznie – mówi Anna Wójcik, mieszkanka bloku przy Łopacińskiego 3.
Uciążliwy dla mieszkańców jest także bałagan za garażami. Teren nie jest sprzątany przez miejskie służby. – Porozrzucane butelki, częste libacje studentów. Nikt tego nie kontroluje – narzeka pan Marcin. Sam robi tam porządki „w czynie społecznym od 14 lat”. – Bo butelki i liście same się nie posprzątają – wyjaśnia.
Po naszej interwencji sprawą drogi dla mieszkańców zainteresował się radny Marcin Nowak. Obiecał m.in., że złoży stosowną interpelację do prezydenta Lublina.