Prezydent Lublina planuje przesunąć granice miasta aż do jego przyszłej obwodnicy. Nie wszyscy na tym skorzystają. Władze sąsiednich gmin stracą tereny, w które sporo zainwestowały. A mieszkańcy będą płacić wyższe podatki.
– To podkreślałoby metropolitalny charakter Lublina. Obwodnica stanowi coś w rodzaju naturalnych granic miasta – tłumaczy Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta miasta. – Jeśli nie zaczniemy się rozrastać na zewnątrz, w końcu zabraknie terenów na nowe osiedla mieszkalne – dodaje.
Oznaczałoby to okrojenie terenów gminy Wólka, Niemce i Jastków. – W zagrożone przejęciem tereny zainwestowaliśmy w ciągu ostatnich 20 lat olbrzymie pieniądze. Cała gmina ma wodociąg, zgazyfikowane jest ok. 70 proc. gospodarstw. A liczba mieszkańców naszej gminy zwiększyła się o 35 proc. Zakusy Lublina to zamach na ich podatek dochodowy – obrusza się Zbigniew Samoń, wójt gminy Jastków.
– Lublin ma teraz jakiś tysiąc rolników, których pola zajmują duży obszar miasta. Zamiast sięgać po nasze tereny, samorząd powinien przekształcić ziemię orną – dodaje Samoń.
Lublin może spodziewać się też ostrego oporu innych gmin. Już kilka lat temu gmina Niemce protestowała przeciw próbom przyłączenia Elizówki do Lublina. Przychody z płaconych na giełdzie podatków stanowiły wówczas 10 proc. wpływów gminy, zaś dla miasta byłby to tylko 1 proc.
Dla mieszkańców podlubelskich miejscowości taka "przeprowadzka” oznacza konieczność wymiany dokumentów (na koszt miasta) i dużo większe podatki. O ile w Niemcach i Wólce podatek od 1 mkw. gruntu zajętego pod działalność gospodarczą to 46 gr, o tyle w Lublinie już 74 gr. W przypadku budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej różnica w stawce podatku w Lublinie i poza miastem wynosi ok. 4 zł za mkw. Różnicę odczują też właściciele domów mieszkalnych: o ile w Wólce podatek wynosi 27 gr za mkw., to w Lublinie 62 gr.
Ratusz przekonuje, że mieszkańcy przyłączanych obszarów mogą jednak na tym skorzystać. – Chociażby przy okazji budowy sieci wodociągowej i kanalizacyjnej – mówi Mieczkowska-Czerniak.
Samorząd miasta zapowiada, że procedurę zmiany granic Lublina rozpocznie jeszcze w tym roku. A to oznacza m.in. przeprowadzenie konsultacji z mieszkańcami gmin, które mają zostać okrojone. Taki wniosek trafia później do wojewody, który wraz ze swoją opinią przekazuje go do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ostateczną decyzję o zmianie granic miasta podejmuje rząd.