Znikomy jest pożytek z czterech fotopułapek, w które od października wyposażona jest Straż Miejska. To cztery przenośne kamery nadające się do montażu na drzewach.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Dzięki maskującym barwom ciężko je zauważyć. Urządzenia miały być batem na osoby podrzucające śmieci w krzakach. Tak przynajmniej zapowiadali to strażnicy prezentując nowy nabytek.
Kamery miały być montowane tam, gdzie powstają dzikie wysypiska, a po wykryciu ruchu miały zaczynać nagrywanie i jednocześnie wysyłać zdjęcie strażnikom, by mogli sprawdzić, czy to ktoś ze śmieciami, czy też np. kot.
Jakie są efekty pracy tych fotopułapek?
– Był jeden przypadek, który pomógł nam dotrzeć do sprawcy – mówi Jacek Kucharczyk, komendant Straży Miejskiej. Ale osobę podrzucającą śmieci udało się namierzyć tylko dzięki temu, że wśród odpadów znaleziono jej dane osobowe. A to właśnie w tak prozaiczny sposób wpadają zwykle ci, którzy dostają mandat od strażników.
Dlaczego kamera nie przydaje się bardziej? – Trudność jest taka, że musi być określone miejsce, aby z tego skorzystać – dodaje Kucharczyk.