Kto wczoraj złożył wniosek o wydanie nowego dowodu, dokument odbierze w październiku. Kto przyjdzie we wrześniu - poczeka do przyszłego roku.
- Nie ma szansy, żeby wszyscy zdążyli z wymianą dowodu - przyznaje Lesław Mazur z lubelskiego Urzędu Miasta. Ostatnio do Wydziału Spraw Administracyjnych trafia dziennie 500 wniosków o wydanie nowego dowodu osobistego.
W Lublinie ci, którzy we wrześniu złożą wniosek o wymianę dokumentu po jego odbiór będą mogli zgłosić się najprawdopodobniej dopiero w przyszłym roku. I po Sylwestrze zostaną z nieaktualną, zieloną książeczką w kieszeni. Tymczasem urzędnicy na wydanie nowego dowodu mają miesiąc.
Gorzej będą mieli ci, którzy będą musieli prosić o nowy dokument, bo poprzedni zgubili lub się zniszczył. Czekać będą na niego do 2008 r. i przez ten czas będą mieli tylko poświadczenie, że na dowód czekają.
- Takie zaświadczenie nie jest dokumentem tożsamości i nie można się nim legitymować - przypomina Witold Laskowski z Komendy Miejskiej Policji.
- Wszystko przez to, że wnioski są wysyłane do nas nie drogą kablową, ale z wykorzystaniem radiowej linii GPRS, której przepustowość jest już w Lublinie wykorzystywana niemal całkowicie - mówi Michał Rachoń, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- Powinno się poprawić, bo zwiększymy przepustowość łącza - obiecuje Piotr Piętak, wiceszef MSWiA. - W ciągu dwóch miesięcy w największych miastach zrezygnujemy z linii GPRS i przejdziemy na przesyłanie wniosków przez Internet. To powinno przyspieszyć prace.
Do winy za długie czekanie na dowód osobisty nie przyznaje się Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych (PWPW), producent dowodów. - Wytwarzamy tylko czyste blankiety, które dostarczamy do magazynu MSWiA. Dane wprowadza ministerstwo - mówi Arkadiusz Słodkowski, rzecznik PWPW. Ministsrstwo zapewnia, że oni wyrabiają się terminowo.