Tego dnia rozstrzygną się losy masztu z nadajnikami telefonii komórkowej Era w pobliżu ul. Szafirowej.
Sąd rozpatruje skargę Polskiej Telefonii Cyfrowej (właściciela sieci Era) na decyzję wojewody lubelskiej, która zablokowała budowę masztu. Wojewoda utrzymała w mocy postanowienie prezydenta Lublina, który uchylił wydane wcześniej, prawomocne pozwolenie na budowę masztu i odmówił wydania nowego pozwolenia.
Prezydent przyznał w swej decyzji, że PTC złożyła wszelkie dokumenty niezbędne do wydania pozwolenia na budowę, ale nie może go wydać ze względu na protesty mieszkańców. Zdaniem Adama Wasilewskiego budowa masztu naruszałaby interesy lokatorów pobliskich bloków. Tę decyzję PTC zaskarżyła do wojewody, która jednak zgodziła się z argumentami Wasilewskiego.
Załadowane przez: Dziennik Wschodni. Realizacja: Agnieszka Antoń
Operator telekomunikacyjny twierdzi, że odmowa wydania pozwolenia na budowę jest bezprawna. Zdaniem PTC prezydent powołując się na "słuszny interes obywateli” powinien wskazać konkretne przepisy prawa, które zostałyby naruszone, gdyby maszt powstał, czego Wasilewski nie uczynił.
Spółka twierdzi, że "interesy osób trzecich” nie mogą być rozumiane jako przekonanie mieszkańców o grożącym im niebezpieczeństwie. - To całkowicie pozaprawne, subiektywnie oceniane argumenty - mówił podczas dzisiejszej rozprawy Marcin Kubala, radca prawny reprezentujący Erę. - Ekspertyzy wykazały, że ta inwestycja nie zagraża zdrowiu.
- Eksperci pomylili się o 40 metrów obliczając odległość masztu od bloków - twierdzi tymczasem Zbigniew Gelzok, szef Stowarzyszenia Przeciwko Elektroskażeniom "Prawo do życia”, które sąd dopuścił dzisiaj do udziału w postępowaniu.
Zdaniem Gelzoka interesy mieszkańców bloków naruszone zostaną nie tylko, jeśli chodzi o ich zdrowie, ale też wartość ich mieszkań i przekonuje, że lokale stracą na wartości po wybudowaniu masztu. Szef stowarzyszenia powołuje się tu na opinię ekonomiczną dotyczącą miasta Brodnicy.
- Ta opinia jest bez znaczenia w niniejszej sprawie - twierdzi tymczasem Kubala. - Nawet, gdyby było ryzyko utraty wartości sąsiednich nieruchomości, to nie byłoby to argumentem do odmowy wydania pozwolenia na budowę - dodaje.
Na rozprawę nie stawił się żadna z wezwanych osób, których nieruchomości bezpośrednio sąsiadują z działką, na której miał stanąć maszt z nadajnikami. Nie było też przedstawicieli wojewody.
Po wysłuchaniu prawników PTC i prezesa stowarzyszenia sąd zapowiedział ogłoszenie wyroku na 21 maja.
Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego licznie przyszli to mieszkańcy os. Poręba. - Mam nadzieję, że wyrok zapadnie po naszej myśli - mówi Artur Hanryszczak. - Jeśli przegramy we wszystkich sądach, będziemy szukać pomocy w instytucjach europejskich - zapowiada Teresa Makarczyk.