Prezydent miasta wstrzymał dziś na 30 dni pozwolenie na budowę masztu z nadajnikami telefonii komórkowej na os. Poręba.
Przełom w sprawie nastąpił po porannym spotkaniu wojewody i prezydenta. Wcześniej Ratusz twierdził, że to Urząd Wojewódzki ma rozpatrzyć wniosek o wstrzymanie budowy. A Urząd Wojewódzki wskazywał na Ratusz. Spór miał rozstrzygnąć Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie. A na postanowienie NSA trzeba by czekać dwa miesiące.
- Nie będziemy czekać wiele tygodni - mówi Wojciech Żukowki, wojewoda lubelski. Wczoraj wycofał swój wniosek z NSA i przekazał dokumenty prezydentowi. Ten miał wstrzymać budowę. - Nadal mam wątpliwości co do kompetencji - przyznaje Adam Wasilewski, prezydent miasta. Ale dokument podpisał.
Budowa stanie na 30 dni. A Ratusz wznowi postępowanie w sprawie masztu. Wszystko przez to, że miejscy urzędnicy, zajmując się sprawą tzw. decyzji środowiskowej, popełnili błąd. Musieli zawiadomić o toczącym się postępowaniu właścicieli wszystkich nieruchomości przylegających do działki, na której ma stanąć maszt.
Bez tej decyzji nie można wydać pozwolenia na budowę. Ale przeoczyli, że właściciel jednej z takich posesji nie żyje. I zawiadomienia słali do nieboszczyka, zamiast do jego spadkobierczyni. Teraz muszą uznać ją za stronę w postępowaniu i ponownie rozpatrzyć sprawę.
Mieszkańcy Poręby protestują przeciw masztowi od miesięcy. Boją się, że fale emitowane przez nadajnik zaszkodzą ich zdrowiu. We wtorek blokowali drogę dojazdową do placu budowy. Policja usunęła ich siłą. Mieszkańcy zapowiadają protest do skutku.