121 stron liczy sobie wyrok w sprawie nieprawidłowości, do jakich dochodziło w Zespole Szkół Katolickich im. Św. Teresy w Lublinie. Jej były dyrektor został skazany na 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
O tym, że w „Teresce” można było kupić świadectwo ukończenia szkoły lub zdania matury zaczęto mówić głośno trzy lata temu.
Wtedy właśnie sprawą zajęła się prokuratura. Kiedy afera wyszła na jaw, biskup odebrał placówce prawo posługiwania się przymiotnikiem „katolicki”.
- Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy potwierdził trafność zarzutów postawionych wszystkim oskarżonym przez prokuraturę – mówił w piątek po odczytaniu wyroku sędzia Adam Daniel.
Sąd uznał, że prezes kierujący Katolickim Stowarzyszeniem Oświatowym, a jednocześnie dyrektor prowadzonej przez niego szkoły podrabiał lub poświadczał nieprawdę w arkuszach ocen, świadectwach ukończenia szkoły i świadectwach maturalnych. Średnie wykształcenie mogły dzięki temu zdobyć osoby, które do szkoły w ogóle nie chodziły lub tylko raz kontaktowały się z jej dyrektorem. Dwie osoby działały też w charakterze pośredników szukając wśród swoich znajomych, ale i osób obcych takich, które były zainteresowane otrzymaniem świadectw. Płaciły za to od 150 do ponad tysiąca złotych. Proceder trwał od 2004 do 2010 roku.
- W tym czasie doszło do 155 zachowań Antoniego L. polegających na przyjmowaniu korzyści majątkowych w łącznej kwocie 19800 zł, podrabianiu dokumentów lub poświadczania nieprawdy – podsumowywał sędzia Daniel.
Dyrektor, jak ustalił sąd, sam fałszował dokumentację lub polecał to swoim pracownikom. Jeden z nich zeznał, że przystawał na to, bo zależało mu na pracy. Antoni L. był jego autorytetem więc, gdy dyrektor tłumaczył, że działania te są w pełni legalne mimo, że miał wątpliwości – przyjmował to do wiadomości.
To jednak nie jedyne przestępstwa, za jakie skazano Antoniego L.
Mężczyzna ma zwrócić znajdującemu się dziś w stanie likwidacji Stowarzyszeniu ponad 1 mln 607 tys. zł. To kwota, jaką w wyniku jego działalności miało ono utracić.
- Na tą kwotę wchodzą m.in. składniki mienia, które formalnie wydawano na potrzeby szkoły i stowarzyszenia, a naprawdę Antoni L. przeznaczał je na swoje prywatne potrzeby i działania, bo jednocześnie prowadził salon masażu, kebab i kwiaciarnię – wyliczał sędzia Sądu Okręgowego Adam Daniel. – Zamawiał też usługi intrenetowe, których nie sposób powiązać z działaniami katolickiego stowarzyszenia, bo pochodziły one np. ze strony „masaż amorek”. Przeprowadzał też transfery pieniężne na rzecz swoją i innych osób.
Przed sądem tłumaczył, że odbierał sobie w ten sposób pożyczki, których wcześniej udzielał szkole. Księgowa placówki zeznała jednak, że gdy zwracała mu uwagę na niewłaściwość takiego postępowania słyszała, że „dyrektor bardzo ciężko pracuje i za to należy mu się dodatkowe wynagrodzenie”.
Skandal dotyczący kupowania świadectw lubelskiej szkoły zakończył się oskarżeniem kilkudziesięciu osób. Większość z nich usłyszała wyroki skazujące już kilka lat temu. Wiele z nich zostało już zatartych. Razem z Antonim L. w piątek wyroki usłyszało w piątek ostatnich osiem osób: pracowników i kupujących świadectwa. Ci, którzy nigdy się niemi nie posłużyli otrzymali kary grzywny; ci którzy je wykorzystywali otrzymywali także wyroki wiezienia w zawieszeniu.
Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik Antoniego L. zapowiedział złożenie apelacji.