- Te pomysły nie zmieniają nic, jeśli chodzi o obywatela. Ale dla partii rządzącej zmieni się wszystko - mówi mec. Tomasz Przeciechowski, lubelski adwokat, działacz podziemia solidarnościowego
Rozmowa z mec.Tomaszem Przeciechowskim, lubelskim adwokatem, działaczem podziemia solidarnościowego:
• Proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość ustawy dotyczące reform sądownictwa czekają na podpis prezydenta. Czy pana zdaniem Andrzej Duda skorzysta z prawa weta?
- Istnieje trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Te wszystkie trzy władze mają ze sobą współdziałać. Nie może być tak, że jedna władza przejmuje dominację nad drugą. W tym przypadku mamy do czynienia z jawnym łamaniem ustawy zasadniczej, gdzie władza wykonawcza przejmuje całkowicie możliwość tworzenia, funkcjonowania i nadzorowania władzy sądowniczej.
Prezydent, który mówi, że podpisze taką ustawę, jeżeli jemu się da więcej uprawnień, powinien trafić do kryminału. Nie mam wątpliwości, że i tak kiedyś stanie przed Trybunałem Stanu.
Jeśli o mnie chodzi, to w ogóle nie wierzę w to, że Andrzej Duda zawetuje te ustawy.
Jakie inne naruszenia widzi pan w tych projektach?
– Jeśli chodzi o ustawę o Sądzie Najwyższym, najważniejszą kwestią jest wygaszanie mandatów sędziów SN, w tym jego prezesa. To jest karygodne i sprzeczne z wyrażoną w art. 180 zasadą nieusuwalności sędziów. Może ono nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w określonych przypadkach. Niemożliwe jest powiedzenie, że „ty od jutra nie będziesz sędzią”.
Ponadto art.178 mówi, że sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom. Minister sprawiedliwości przeprowadza te wszystkie reformy, w efekcie których to władza wykonawcza będzie osądzała niezawisłych sędziów. Ich niezawisłość będzie naruszona w sposób ewidentny, ponieważ za każdym razem, kiedy będą wydawali wyrok, będzie czuwał nad nimi bicz ministra.
Zważywszy na to, że większość sędziów to młodzi ludzie, posiadający kredyty i rodziny, wszyscy będą po prostu się bali i robili to, co im się karze.
Idąc dalej, Sąd Najwyższy ma rozstrzygać w sprawie ważności bądź nieważności wyborów. Będzie więc o tym rozstrzygał sąd wskazany przez Jarosława Kaczyńskiego.
Karygodne jest również likwidowanie Krajowej Rady Sądownictwa, która ma swoją pozycję i nie może być reformowana wbrew postanowieniom Konstytucji. Jest tam zapis mówiący, ze kadencja jej członków trwa cztery lata. Wprowadzanie zmian proponowanych przez PiS to także łamanie ustawy zasadniczej.
• Zgadza się pan, że te zmiany są powrotem do czasów PRL?
– Jest gorzej niż w PRL. Prof. Strzembosz powiedział, że rozwiązanie Sądu Najwyższego i wysłanie wszystkich sędziów w stan spoczynku i powołanie nowych przez polityków to ustawa faszystowska. Prof. Staniszkis porównała dzisiejszą Polskę do Republiki Weimarskiej, gdzie demokratycznie wybrany parlament wprowadzał antydemokratyczne przepisy. To jest ta sama droga. To milowe kroki do dyktatury!
• PiS tłumaczy, że to zmiany, których oczekują obywatele.
– A słyszał pan, żeby któryś obywatel oczekiwał takich zmian? Te pomysły nie zmieniają nic, jeśli chodzi o obywatela. Ale dla partii rządzącej zmieni się wszystko.
• Nie widzi pan w tych ustawach ani jednej pozytywnej zmiany?
– Absolutnie żadnej. Jeśli chcą reformować sądownictwo, to niech powołają sędziów, którzy czekają na to od półtora roku. W całej Polsce jest ich kilkuset. Za czasów sprawowania funkcji ministra sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobrę wydłużył się czas oczekiwania na zakończenie spraw sądowych. Inna kwestia to zmiana zasad procesowych. Dlaczego kiedy chcę zrobić kopię z akt, muszę wysłać podanie, czekać na zgodę, co nieraz trwa tydzień? Pod tym względem te ustawy niczego nie zmieniają.
• W całej Polsce trwają protesty przeciwników reform. Myśli pan, że to coś da?
– Bardzo się cieszę, że rośnie świadomość społeczna i społeczeństwo zaczyna powoli rozumieć do czego zmierza partia rządząca.
Ale większość ludzi uważa, że to ich nie dotyczy. Otóż będzie ich dotyczyło, bo sądy są między państwem i obywatelem. Jeżeli jakaś decyzja dotyka obywatela, skarży ją do sądu. Jeśli sąd będzie w rękach władzy, to na co obywatel będzie mógł liczyć? Kto go obroni przed omnipotencją państwa?
Ludzie muszą to zrozumieć, ale jesteśmy narodem, który dopóki nie dostanie po dupie albo po kieszeni, to siedzi cicho. Dopiero jak nam przypalą boki, upominamy się o swoje.
Dlaczego w tych manifestacjach nie uczestniczą rolnicy? Bo dostają unijne dotacje i są szczęśliwi. Ale to wszystko wielkimi krokami zmierza do restrykcji ze strony Unii Europejskiej, a nawet wykluczenia nas z jej struktur. Dopiero wtedy władza zobaczy, jak rolnicy, którzy stracą dopłaty, wyjdą na ulice i zaczną wysypywać ziemniaki i gnój. Taka przyszłość może nas czekać.
Rozmawiał Tomasz Maciuszczak