Rozerwana siatka, otwarte bramy wjazdowe i furtki w ogrodzeniu drogi ekspresowej to codzienności na odcinku Lublin-Bystrzejowice. Przez lenistwo okolicznych mieszkańców może dojść do tragedii.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Drogowcy załamują ręce. Od początku roku do wczoraj odkryli aż 86 przypadków uszkodzenia ogrodzenia wzdłuż drogi ekspresowej S12 na odcinku Lublin-Bystrzejowice.
– Ludzie najczęściej otwierają bramy wjazdowe, furtki a nawet rozdzierają siatkę ogrodzenia drogi. Służby utrzymania bardzo często alarmują nas o takich przypadkach – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego Oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Prawdopodobnie w ten sposób ludzie skracają sobie dojście do domu z drogi ekspresowej, po tym jak ktoś ich podrzucił i zostawił na poboczu. – Siatka jest notorycznie rozrywana przy przystanku w Bystrzejowicach. Ludziom nie chce się przejść 70-100 metrów do wytyczonego wyjścia. Wolą skracać sobie drogę przez dziurę w ogrodzeniu – dodaje rzecznik.
Skutki takich zachowań mogą być tragiczne. – Rozerwana siatka, otwarta brama czy furtka jest jak zaproszenie dla zwierząt. Nawet mały czy średni piesek na drodze ekspresowej to olbrzymie zagrożenie dla bezpieczeństwa – podkreśla rzecznik. – Kolizja z psem wielkości owczarka niemieckiego przy 120-130 km/h powoduje katastrofalne skutki. Dobrze, jak tylko skończy się uszkodzeniu, jak nie „kasacji”, samochodu. Gorzej, gdy podczas np. próby omijania dojdzie do poślizgu i groźnego wypadki. Przypomnę ostatnie zdarzenie na A2, gdy samochód dachował po manewrze omijania hasającego po autostradzie psa – dodaje Artur Banaszkiewicz, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie, instruktor techniki jazdy. – W awaryjnych sytuacjach zawsze powinniśmy stawiać swoje bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Próba ominięcia zwierzęcia może spowodować, że konsekwencje tego manewru będą poważniejsze, niż w przypadku bezpośredniego zderzenia.
Niestety drogowcy walczą z wiatrakami. – Służby utrzymania codziennie monitorują drogę. Na bieżąco zamykają bramy i furtki. Niestety, następnego dnia znowu są pootwierane. Apelujemy o rozsądek, póki jeszcze nie doszło do tragedii – dodaje rzecznik.
Dla policji jest to uszkodzenia mienia i traktowane jako wykroczenie. – Taki czyn zagrożony jest karą grzywny do 5 tys. zł – zaznacza aspirant Anna Kamola z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.