

Z raportu agencji Savills wynika, że w minionym roku akademickim w Lublinie uczyło się 57 370 studentów. Mogli oni liczyć na 8944 miejsc w tutejszych akademikach. To dach nad głową tylko dla 16 proc. uczących się na lubelskich uczelniach. – Przeznaczamy konkretne pieniądze, żeby studenci mieli gdzie mieszkać – mówi minister nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek.

Czy w Lublinie powstaną nowe akademiki?
W środę, 17 wrzesnia, minister Marcin Kulasek odwiedził Katolicki Uniwersytet Lubelski. Wraz z profesorem doktorem habilitowanym Mirosławem Kalinowskim, rektorem KUL-u, dyskutowali o problemach lubelskiego środowiska naukowego. Podczas briefingu prasowego spytaliśmy ich o brak miejsc w akademikach, na co od lat narzekają lubelscy studenci.
Większość z nich musi radzić sobie wynajmem pokoi i kawalerek na własną rękę, posiłkując się wsparciem rodziców lub pracami dorywczymi.
- Kwestia akademików jest jedną z ważniejszych dla mojego resortu. Cały rząd podchodzi do tego bardzo jednoznacznie. W ustawie o mieszkalnictwie są zapisane konkretne środki na budowę nowych akademików i remont tych starych. To jest dofinansowanie na poziomie 80 proc. Myślę, że wszystkie uczelnie są i będą zainteresowane, żeby z tych funduszy skorzystać. A jest ich tyle, że w najbliższym czasie ich nie zabraknie. To duże kwoty przeznaczone na to, żeby studenci mieli gdzie mieszkać – opowiadał Marcin Kulasek.
Nie tak dawno Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego informowało, że w 2024 roku przeznaczyło ponad 450 milionów złotych na remonty domów studenckich i 255 milionów na nowe inwestycje w akademiki.
- Mam nadzieję zaprosić pana ministra na otwarcie naszego nowego akademika, kiedy w czerwcu 2027 zakończymy jego budowę – dodał od razu Mirosław Kalinowski, rektor KUL-u.
Nowy dom studenta powstanie w kampusie KUL im. Księdza Antoniego Słomkowskiego przy ul. Konstantynów. Ma mieć siedem kondygnacji i zawierać pięćdziesiąt segmentów.
Minister podczas konferencji poruszył też temat niedoinwestowania polskiego szkolnictwa wyższego: - Chciałbym, żeby nakłady na naukę i szkolnictwo wyższe były na poziomie średniej unijnej. Przypomnę, na badania i rozwój: 2,2 PKB. U nas: 1,56 PKB. Mamy do czego dążyć. Jestem jednak członkiem tego rządu i za nim powtarzam, że najważniejsze jest bezpieczeństwo Polek i Polaków. Wiemy, w jakiej sytuacji geopolitycznej się znaleźliśmy i na co idą główne nakłady finansowe. Pamiętajmy jednak, że każda złotówka wydana na naukę przynosi za chwilę gospodarce cztery złote, a w niektórych dziedzinach nawet siedem czy trzynaście złotych. W naukę naprawdę warto inwestować.

