Biblioteka w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej zmniejsza się o połowę. Narzekają użytkownicy. Narzekają pracownicy. Będzie mniej książek. Nie będzie czytelni i bezpłatnego internetu.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– To jedna z najlepszych bibliotek w mieście. Jest bardzo popularna, tygodniowo ma 300 wypożyczeń. Ograniczenie miejsca bardzo jej zaszkodzi – mówi Irena Smolnicka, która korzysta ze szpitalnej filii Miejskiej Biblioteki Publicznej i zadzwoniła do redakcji z prośbą o interwencję. – Dotychczas w czytelni można było skorzystać z bezpłatnego Internetu, co też było dla pacjentów bardzo pomocne. Teraz będzie to prawdopodobnie niemożliwe. Zdrowym to sobie trudno wyobrazić, ale czasami pobyt w bibliotece a nie na oddziale jest dla pacjentów bardzo ważny.
Pomieszczenie, które dotychczas zajmowała biblioteka zostanie podzielone. Połowę zajmą książki, drugą – rezonans, który ma obsługiwać pacjentów już w październiku.
– Rozumiem, że szpital ma inne priorytety, ale nasza filia była zaplanowana do obsługi dużej grupy czytelników - pacjentów szpitala, ale nie tylko. O zmianach dyrekcja placówki w ogóle nas nie poinformowała, dowiedzieliśmy się o tym od pracowników szpitala – mówi Teresa Żalejko, kierownik Filii nr 4 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie. – Teraz będziemy mieć do dyspozycji o połowę mniejszą powierzchnię, a liczyliśmy, że ubędzie jej maksymalnie jedna czwarta. W związku z tym będziemy musieli zrobić selekcję księgozbioru, a czytelnia już w ogóle się nie zmieści.
Potwierdza, że zmiana oznacza także brak bezpłatnego dostępu do sieci, z którego dotychczas w czytelni korzystało bardzo dużo osób.
Co na to dyrekcja szpitala? – Mieliśmy do dyspozycji pomieszczenie o zbliżonej powierzchni, ale biblioteka musiałaby je wyremontować na własny koszt. Dyrektor MBP się na to nie zgodził, więc do dyspozycji będzie mniejsze pomieszczenie. Nie będą to może tak komfortowe warunki jak dotychczas, ale biblioteka i czytelnia powinny się tam zmieścić – mówi Gabriel Maj, dyrektor szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – Jeśli miałbym przeznaczyć pieniądze na remont pomieszczenia dla biblioteki to otwarcie przyznaję, że wolałbym je wydać na cel bezpośrednio związany ze szpitalem, bo na tym mi najbardziej zależy.
– Lokal, który zaproponował nam szpital to była stara kotłownia, bez okien. Remont takiego pomieszczenia kosztowałby ogromne pieniądze – zaznacza Teresa Żalejko. – A co by było gdybyśmy kotłownię wyremontowali, a szpital po dwóch latach wypowiedziałby nam umowę najmu? Szpital nie wykazał wystarczająco dużo chęci, żeby znaleźć dla nas inne pomieszczenie. Przecież to ogromna placówka. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Być może, po jakimś czasie będziemy musieli szukać innego lokalu.