Pan Bogdan przez blisko dwie godziny czekał na szpitalnym korytarzu na pomoc. W końcu zrezygnował i poszedł do domu.
Pan Bogdan ze Świdnika chwali sobie lekarzy w swoim mieście. Personel karetki pogotowia, która wiozła go do Lublina też był super. Pretensję ma do lubelskich medyków ze szpitala przy ul. Jaczewskiego. - Dostałem silnego krwotoku z nosa, straciłem przytomność - opowiada po kolei. - Najpierw trafiłem na izbę przyjęć w Świdniku. Lekarka zachowała się w porządku. Ale powiedziała, że w razie pogorszenia nie będą w stanie mi pomóc. Wezwała karetkę pogotowia, która zawiozła mnie do Lublina.
Pan Bogdan trafił na izbę przyjęć szpitala klinicznego nr 4. Zbadali go i wysłali na oddział laryngologiczny. - Czułem się bardzo źle - wspomina. - Lekarz kazał mi czekać. Siadłem więc na korytarzu.
Mijały minuty. Mężczyzna czekał. Zbliżała się druga godzina czekania. - Lekarz nie był zajęty. Przechadzał się po korytarzu, ale w ogóle się mną nie interesował - mówi.
Chory nie wytrzymał. Zszedł na izbę przyjęć. Poprosił rejestratorkę o interwencję. - Powiedziała, że nie może zwracać lekarzowi uwagi - kontynuuje mężczyzna. - Wyszedłem ze szpitala. Dowlokłem się do stacji kolejowej. Wsiadłem w pociąg i wróciłem do Świdnika.
A następnego dnia zgłosił sprawę na policję. - Zajęliśmy się tym. Postępowanie jest prowadzone w kierunku niedopełnienia obowiązków przez lekarza - potwierdził Witold Laskowski z lubelskiej policji.
Pacjent jest po przesłuchaniu. Przesłuchiwany będzie lekarz pełniący w tamtym dniu dyżur. Wczoraj szpital przedstawił nam swoją wersję. - Chorego przywieziono o 15.10 - mówi prof. Wiesław Gołąbek, kierownik Kliniki Otolaryngologii. - Lekarz dyżurny zbadał go. Chociaż krwotok ustał, wskazane było zrobić zabieg koagulacji, aby nie doszło do nawrotu. Sprzęt był akurat zajęty. Zwolnił się około 16.45. Ale pacjent bez opowiadania się wyszedł już ze szpitala. Nie widzę błędu lekarza.
Pan Bogdan na to, że kazano mu czekać, nie wyjaśniając po co. - Nikt mi o żadnym zabiegu nie mówił. Nikt mi słowem, niczego nie powiedział - zapewnia.
Łukasz Semeniuk, rzecznik prasowy funduszu zdrowia w Lublinie przypomina, że każdemu pacjentowi przysługuje prawo do leczenia, informacji o własnym stanie zdrowia, intymności i poszanowania godności.