Rozmowa z grzyboznawcą Beatą Zielińską i klasyfikatorem grzybów Tomaszem Lisem z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
B.Z.: – Każdy gatunek zbierać do oddzielnego woreczka, czy kosza. To uciążliwe, ale praktyczne. Unikniemy wtedy rozsypania zarodników trujących grzybów, które nieświadomie mogliśmy zebrać. Jeśli zamierzamy ususzyć grzyby, najlepiej skonsultujmy nasze zbiory ze specjalistą ze stacji sanepidu przed ususzeniem. Wtedy będzie łatwiej ocenić, czy wszystkie gatunki są jadalne.
Zabierzmy też ze sobą atlas grzybów. Taki z największą liczbą zdjęć i podpisów. Ale warto pamiętać, że i w atlasach mogą zdarzyć się pomyłki.
T.L.: – Unikajmy zbierania do foliowych worków. Najlepsze są lniane albo wiklinowe kosze. W foliowych workach grzyby zaczynają wydzielać toksyny.
• Na czym polegają konsultacje z grzyboznawcami?
T.L.: – Pytamy ludzi, w jakim lesie zebrali grzyby, w okolicach jakich drzew i na jakim podłożu. Czasem ten sam gatunek grzyba może wyglądać zupełnie inaczej, dlatego że rośnie na dwóch różnych glebach. To mylące. Jeśli mamy wątpliwości, sprawdzanie może potrwać kilka dni.
B.Z.: – Najtrudniej o ocenę, kiedy ludzie przynoszą nam już ususzone lub marynowane grzyby. Dużo mniej problemów byłoby, gdyby przynosili je do nas świeżo po zebraniu.
• Dużo ludzi odwiedza państwa przy ul. Pielęgniarek 6 w Lublinie?
T. L.: – Wydaliśmy już dziewięć atestów dla handlujących grzybami. Odwiedziło nas ponad 30 osób, które chciały upewnić się, że zebrały jadalne i nietrujące grzyby.