Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Lublinie próbują ustalić, czyje szczątki wyłowiono z jeziora pod Olsztynem w 1999 r. Dopóki nie zakończą śledztwa nie ruszy proces Jacka Wacha, mężczyzny skazanego na dożywocie za popełnienie zbrodni, do której przyznał się ktoś inny
Wach za pobicia, kradzieże samochodów, wymuszenia i zastraszanie świadków spędził w więzieniach w sumie ponad 15 lat. W 1999 r., podczas odsiadywania jednego z wyroków prokuratura oskarżyła go także go o porwanie i zabójstwo Tomasza S., gangstera z Suwałk. Jego rozczłonkowane zwłoki zapakowane w foliowe reklamówki miano wtedy wyłowić z jeziora Pluszne pod Olsztynkiem. Śledczy nie mieli wątpliwości, że znaleziona głowa, dłonie, czy udo należą do zaginionego mimo, że brakowało fragmentów z charakterystycznymi tatuażami, a odnaleziony denat miał starą bliznę po postrzale w żuchwę – urazie, jakiego Tomasz S. nigdy nie odniósł.
Szukając sprawcy morderstwa śledczy dotarli do Wacha, który doskonale znał świat przestępczy Suwalszczyzny, w tym Tomasza S. Co więcej, mógł też mieć motyw zbrodni, bo mężczyzna, gdy ten siedział w więzieniu romansował z jego żoną.
Jacek Wach nigdy nie przyznał się do winy i utrzymywał, że został „wrobiony” przez policjantów i prokuratorów. Mimo to został skazany na dożywocie. Wszystko zmieniło się w 2014 r., kiedy do mordu przyznał się Wiesław S. wskazując jednocześnie prawdziwe miejsce ukrycia zwłok gangstera - w lesie obok swojego domu. Badania DNA jednoznacznie potwierdziły, że są to szczątki Tomasza S. Sąd Najwyższy uchylił wtedy karę dożywotniego pozbawienia wolności, ale nie umorzył postępowania, tylko przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przed Sądem Okręgowym w Olsztynie.
Proces miał ruszyć w maju 2016 r., ale sędziowie złożyli wniosek o wyłączenie ich z rozpoznania ze względu na konieczność zachowania bezstronności (przesłuchiwani mieli być prokuratorzy, z którymi opolscy sędziowie współpracowali – red.). Sąd Najwyższy nie zgodził się jednak na takie rozwiązanie.
Sprawa nie trafiła jednak na wokandę także w lutym tego roku, bo sąd zdecydował o zwróceniu do uzupełnienia akt sprawy. Uznano, że konieczne jest ustalenie tożsamości ofiary lub ofiar, których fragmenty ciał wyłowiono z jeziora Pluszne w 1999 r. oraz zbadania ich związku z Jackiem Wachem i Wiesławem S. oraz ustalenie, czy ktoś jeszcze oprócz drugiego z mężczyzn mógł brać udział w zbrodni.
Sprawą tą zajęła się prokuratura opolska, która następnie przekazała ją do Lublina.
– W tej chwili trwają przesłuchania świadków, a śledztwo jest przedłużone do grudnia – informuje Agnieszka Kępka, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
A to sprawia, że Jacek Wach w tym roku nie stanie przed sądem. Jego proces miał się rozpocząć w poniedziałek w Olsztynie. Zainteresowanie sprawą było tak duże, że sąd wprowadził karty wstępu dla dziennikarzy i publiczności. Na wniosek obrońcy i oskarżyciela zawiesił jednak postępowanie do czasu zakończenie śledztwa toczącego się w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie.
Jacek Wach odpowiada z wolnej stopy.