To już pewne: nie będą gotowe na czas sale lekcyjne urządzane na Czechowie dla szkoły specjalnej z ul. Bronowickiej. Wykonawca prac ma duże opóźnienie, w Ratuszu trzeba było opracowywać plan awaryjny.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Nowe sale lekcyjne dla Szkoły Podstawowej nr 26 Specjalnej powstają w budynku przy Kurantowej 5, który niegdyś był miejskim żłobkiem, potem prywatną szkołą, a na koniec znów stał się własnością miasta. Właśnie tu przygotowywana jest filia szkoły zaplanowana dla 50 uczniów, głównie z autyzmem. Wszystko po to, by mieli lepsze warunki, niż w głównej siedzibie przy Bronowickiej. Na Czechowie stworzone mają być dla nich m.in. specjalistyczne sale do zajęć rehabilitacyjno-rewalidacyjnych, w tym np. ruchowych, malarskich lub garncarskich. Koszt przebudowy to ponad 2,1 mln złotych.
Roboty budowlane w szkole miały się zakończyć w takim terminie, by uczniowie mogli tu zacząć lekcje już od września. – Przy tym tempie prac to już nierealne – mówi Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta. – Byłem na tej budowie i mogę powiedzieć, że nawet gdyby postawiono tu armię ludzi, to z powodów czysto technologicznych nie jest możliwe zakończenie prac w terminie.
W Urzędzie Miasta odbyła się specjalna narada w sprawie szkoły przy Kurantowej. Konkluzja? Przeprowadzkę trzeba odłożyć.
– Dopóki wykonawca nie ukończy prac, dzieci pozostaną przy Bronowickiej – informuje Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. Teoretycznie możliwe byłoby też przeniesienie lekcji do wolnych sal, które są w kilku różnych szkołach, ale częste przeprowadzki raczej nie pomogłyby uczniom wymagającym szczególnego podejścia.
– Dyrekcja szkoły opracowuje już symulację planu lekcji. Pokaże ona, czy uda się zachować dotychczasowe godziny nauki, czy też trzeba je będzie przedłużyć o jedną lekcję – dodaje Mazurek-Podleśna.
Znaczące opóźnienie w pracach budowlanych może być dla miasta powodem do zerwania umowy z wykonawcą robót, ale urzędnicy wprost przyznają, że byłoby z tego więcej szkody niż pożytku. Konieczne byłoby przeprowadzenie inwentaryzacji już wykonanych prac, przerobienie dokumentacji i ogłoszenie przetargu na dokończenie przebudowy. A to mogłoby sporo potrwać. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że miasto sięgnie po finansowe kary umowne pomniejszając wynagrodzenie wykonawcy robót.