Nie ma interesu publicznego w zlustrowaniu arcybiskupa Stanisława Wielgusa - uznał dziś Sąd Okręgowy w Lublinie.
Abp Wielgus do sądu przysłał swojego adwokata Marka Małeckiego. - Duchowny otrzymał zawiadomienie o posiedzeniu, ale ze względów zdrowotnych nie stawi się - zakomunikował Małecki.
Obecność abp. Wielgusa nie była konieczna do podjęcia decyzji przed sąd. - Celem autolustracji jest umożliwienie oczyszczenia się z publicznych pomówień o współpracę z organami bezpieczeństwa PRL - stwierdził po kilkuminutowym posiedzeniu sędzia Andrzej Klimkowski. - Arcybiskup Stanisław Wielgus nie jest zainteresowany prowadzeniem przeciwko niemu postępowania lustracyjnego. Brak jest więc interesu publicznego w dalszym prowadzeniu sprawy.
W lutym postępowanie lustracyjne w sprawie arcybiskupa Wielgusa wszczął Sąd Apelacyjny w Warszawie. W połowie lata akta trafiły do sądu w Lublinie, gdyż do tego miasta przeniósł się duchowny. Proces miał ruszyć już wkrótce, ale kilka dni temu do sądu wpłynął wniosek adwokata duchownego dotyczący zakończenia sprawy. Decyzja o umorzeniu postępowania nie była z góry przesądzona. W ustawie lustracyjnej brak jasnych przepisów, mówiących, co zrobić gdy już po wszczęciu postępowania ktoś wycofa swój wniosek o autolustrację.
Adwokat tłumaczył w sądzie, że za wycofaniem wniosku przemawiało dobro Kościoła oraz to, że duchownego oczyścił już papież. - Arcybiskup otrzymał list od Ojca Świętego, który dokonał jego moralnej rehabilitacji - stwierdził. - Rehabilitacja w postaci orzeczenia sądu jest więc całkowicie niepotrzebna. W tej sprawie są niebywale ciekawe elementy dla historyków i adwokatów, ale trzeba się nad nimi spokojnie zastanowić, bez emocji i nacisków polityki.
W styczniu arcybiskup Wielgus zrezygnował w atmosferze skandalu z funkcji metropolity warszawskiego, gdy ujawniono jego teczkę z IPN. Później, dwie komisje: kościelna i powołana przez rzecznika praw obywatelskich - uznały, że są dowody, że Wielgus w latach 1973-78 zobowiązał się do współpracy z wywiadem PRL. (ARLE)