Policjanci z Lublina zwrócili wczoraj kluczyki do złotego matiza jego prawowitej właścicielce, Annie Ł.
Kobieta nie mogła od razu zabrać auta stojącego na strzeżonym parkingu. Musiała opłacić ubezpieczenie OC. Wcześniej planowała,
że auto sprzeda za zgodą banku. Ale prawdopodobnie będzie inaczej. - Rozmawiałam z prawniczką - mówi Anna Ł. - Ponieważ bank wypowiedział mi umowę, muszę mu oddać samochód. I zapewne tak zrobię.
Przypomnijmy: kobieta chcąc pomóc swej przyjaciółce Zofii Grabczan, która nie mogła liczyć na kredyt,
bo była ścigana za niespłacane długi, sama wzięła kredyt i kupiła auto działaczce Samoobrony. Ale posłanka przestała spłacać kredyt i zostawiła Annę Ł. z długiem wobec banku. Matiza oddać nie chciała, nie odebrała go też policja, bo auto stało na posesji posłanki chronionej immunitetem. Anna Ł. wzięła sprawy w swoje ręce. Wykorzystała to, że Grabczan spała u córki w Lublinie. Zamówiła lawetę, która zabrała auto na strzeżony parking. Dwa dni później posłanka przekazała prokuraturze dowód rejestracyjny i kluczyki do auta. (drs)