Rodzice mają przekazywać sobie zdjęcie niebezpiecznego „sąsiada”, dzieci mówią o zaczepkach ze strony nieznanych mężczyzn. Pedofil, który zamieszkał na lubelskim Czechowie, budzi strach u rodziców uczniów okolicznych szkół
Mirosław W.* niedawno wyszedł z więzienia w Rzeszowie, zamieszkał w jednym z czechowskich bloków. Odsiedział trzyletni wyrok za wykorzystywanie seksualne dzieci. Lekarze ocenili, że nadal jest niebezpieczny. Jest pod stałą obserwacją policjantów. Mundurowi nie zdradzają jednak szczegółów swoich działań.
– Realizujemy tzw. postanowienie zabezpieczające sądu – wyjaśnia nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Rozumiemy troskę i niepewność rodziców. Nie ma jednak najmniejszych powodów do obaw.
Wkrótce Mirosławem W. zajmie się sąd, gdyż dyrektor więzienia, w którym przebywał mężczyzna, uruchomił w jego sprawie procedurę opisaną w tzw. ustawie o bestiach.
Strach na Czechowie
Wielu rodziców uczniów jednej ze szkół podstawowych, w pobliżu której mieszka mężczyzna, nie ukrywa, że boi się o swoje dzieci.
– Najpierw były przekazywane z ust do ust plotki, że ktoś taki pojawił się w naszej okolicy. Potem poinformowały też o tym media. To sprawiło, że coraz więcej osób zaczęło przyprowadzać i odbierać dzieci ze szkoły – mówi mama ucznia edukacji wczesnoszkolnej. – Słyszałam też o tym, że niektórzy rodzice mają zdjęcie tego człowieka. Przekazują je sobie i pokazują dzieciom z informacją, żeby uważały na tego człowieka.
– Rodzice znaleźli o nim informacje w internecie. Był nauczycielem, jego ofiarą padła 11-latka, ale i jakieś jeszcze młodsze rodzeństwo mieszkające gdzieś w Lubelskiem – opowiada ojciec innego ucznia. – Zabroniłem dzieciom chodzić samotnie po ulicy. Jeśli dotrę do zdjęcia tego mężczyzny, to bez wątpienia pokażę je córkom i ostrzegę.
Wiadomo też, że policja informowała dyrekcję podstawówki o zagrożeniu. – Wychowawcy są wyczuleni na tę kwestię. Rozmawiają z rodzicami na ten temat, bo wielu z nich naprawdę się boi – mówi zastrzegając sobie anonimowość jeden z pracowników szkoły. – Jedna z mam sygnalizowała też, że na naszym osiedlu po godzinie 17. jej córka była zaczepiana przez jakiegoś człowieka. Poradziliśmy jej, żeby zgłosiła sprawę na policję. Nie wiem, czy to zrobiła. Panika wśród części rodziców rzeczywiście jest.
Potwierdzają to nauczyciele innej szkoły z Czechowa. – We wtorek dostaliśmy sygnał od dwóch dziewczynek, które w okolicach kina ABC były zaczepiane przez jakiegoś dorosłego mężczyznę – mówi nam szkolna pedagog. – Nie znają rysopisu mieszkającego w okolicy pedofila, więc nie mogły stwierdzić, czy to był on. Odeszły od niego, tak jak je uczyliśmy.
– Gdyby pojawiły się takie zdarzenia, należy je zgłaszać. Wszystkie dokładnie sprawdzimy – zapewnia nadkom. Laszczka-Rusek.
„Ustawa o bestiach”
Przed wyjściem na wolność Mirosława W. badali specjaliści. Ocenili, że nie pozbył się swoich skłonności. Dyrektor zakładu karnego uruchomił więc procedurę opisaną w tzw. ustawie o bestiach. Zwrócił się do Sądu Okręgowego w Rzeszowie z wnioskiem o uznanie Mirosława W. za osobę stwarzającą zagrożenie. Gdyby sąd się z tym zgodził, mężczyzna trafiłby do zamkniętego ośrodka w Gostyninie. Mógłby również być poddany stałemu dozorowi na wolności.
Procedury rozpoczęto jednak zbyt późno i nauczyciel zdążył wyjść z celi. Sąd wydał jednak wobec niego tzw. postanowienie zabezpieczające. Na jego podstawie policjanci dostali prawo m.in. do stałej obserwacji mężczyzny.
Wprawdzie obrońca Mirosława W. zaskarżył decyzję, która pozwalała na inwigilowanie jego klienta, ale w ubiegły piątek sąd apelacyjny ją oddalił. Co dalej?
– Czekamy na zwrot akt z sądu apelacyjnego. Niezwłocznie po ich otrzymaniu wyznaczony zostanie termin rozprawy –powiedziała nam wczoraj sędzia Marzena Ossolińska-Plęs, rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
* imię i nazwisko zmienione