Symbolicznie – ze skweru 100-lecia praw wyborczych Polek – wyruszył sobotni spacer osób protestujących przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W symbolicznym miejscu także się zakończył – na placu Wolności. Tam co najmniej kilkanaście osób zostało wylegitymowanych przez policję.
– Minęło 100 lat i niewiele się zmieniło. My ciągle walczymy o naszą godność, nasze bezpieczeństwo, o nasze podstawowe prawa – mówiła jedna z uczestniczek sobotniego spaceru zatytułowanego „Wara od naszych praw”.
– Moja córka poroniła trzy ciąże, miała trzy ciąże pozamaciczne. Żaden lekarz nie dał jej skierowania na aborcję, tylko czekała aż nastąpi naturalna terminacja ciąży – swoje powody obecności na marszu wyjaśnia inna uczestniczka. – Jestem tu po to, żeby kobiety miały prawa. Dosyć dominacji kościoła, partii i facetów. Chociaż jestem szczęśliwie mężatką, prawie od 45 lat – dodała.
Marsz wyruszył ze skweru i przeszedł zaledwie 100 metrów, kiedy na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia z ulicą Ewangelicką natknął się na blokadę zorganizowaną przez policję. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy blokowało wejście na przejście dla pieszych. „Przecz z policyjnym terroryzmem” – wykrzykiwali zatrzymani uczestnicy spaceru. Po kilku minutach grupa uczestników marszu przedostała się jednak na drugą stronę Krakowskiego Przedmieścia. Tam dołączyli do nich pozostali i marsz już nie zatrzymywany doszedł na plac Litewski, a następnie deptakiem na plac Wolności. Tutaj spacer się zakończył.
Jedna z przemawiających kobiet przekonywała, że kompromis aborcyjny wcale nie jest kompromisem. – W 2019 roku wykonano 1110 legalnych aborcji. A liczbę faktyczną wykonanych aborcji szacuje się na 100 tysięcy. W 2019 roku wykonano trzy legalne aborcje ze względu na gwałty. Statystyki pokazują, że co piąta kobieta jest gwałcona. 70 procent gwałtów odbywa się w najbliższym otoczeniu. Ofiary nie są słyszane – grzmiała jedna z protestujących. I dodała: – Wierzmy ofiarom!
Po zakończeniu protestu policjanci zaczęli legitymować wybrane osoby. Wcześniej uczestniczki instruowały się nawzajem, żeby nie przejmować się legitymowaniem, a jedynie nie przyjmować ewentualnych mandatów.
– Nie mam pojęcia dlaczego była legitymowana. Panowie policjanci nie chcieli mi powiedzieć dlaczego. Na marszach jestem od początku. Policja spisywała mnie już tyle razy, że traktuję to jak powiedzenie komuś dzień dobry. Do tej pory nie było żadnych konsekwencji prawnych – mówiła młoda kobieta spisana przez policjantów.
Wara od naszych praw! Protest kobiet w Lublinie - WIDEO: