81 strażaków gasiło pożar kamienicy, który wybuchł w piątek przy ul. Rybnej 12. Na pomoc do walki z żywiołem trzeba było wzywać dodatkowe siły z okolicznych miejscowości. Lekko ucierpiało dwóch strażaków
Dym ktoś zauważył przed godz. 9 i wezwał służby ratunkowe. – Pożarem objęte były: częściowo parter, pierwsze piętro oraz poddasze – mówi mł. bryg. Jarosław Hamaluk z lubelskiej straży pożarnej. – Akcja gaśnicza była trudna m. in. ze względu na to, że ogień rozprzestrzenił się na drugą część dachu. Strażacy z powodu bardzo wysokich temperatur co chwilę się podmieniali– dodaje Hamaluk.
Akcja gaśnicza trwała ok. 14 godzin i zakończyła się po godz. 23. Wzięły w niej udział w 23 zastępy straży pożarnej, w tym siedem ochotniczych straży, które wzywano z okolic Lublina, m.in. Świdnika, Strzeszkowic i Niedrzwicy.
Nikomu nic poważnego się nie stało, w kamienicy nikt nie mieszkał. Lekko ucierpiało dwóch strażaków. Pomocy udzieliła im na miejscu ekipa z karetki pogotowia.
Obok znajdował się plenerowy bar Placyk, jego wyposażenie udało się uratować. Jak napisali na Facebooku jej właściciele, „chwilowo” będzie nieczynna.
Z prywatnej kamienicy niewiele zostało. Żeby dogasić ogień, trzeba było rozebrać całe pokrycie dachu z blachy. – Wstępnie szacujemy straty na ok. 700 tys. zł. Uratowane zostało mienie w wysokości ok. 1 mln zł – dodaje mł. bryg. Hamaluk.
Kamienica przy Rybnej 12 jest wpisana do rejestru zabytków. – Przed pożarem budynek był w stanie dostatecznym, a właściwie między dostatecznym a złym, wymagał remontu. Jakieś dwa lata temu rozmawialiśmy z nowym właścicielem, który zapowiadał przygotowanie dokumentacji projektowej – mówi Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków. – W najbliższych dniach zamierzam przeprowadzić tu kontrolę, żeby ustalić stan zachowania budynku i wydać zalecenia co do dalszego postępowania.
- Mało osób wie, że przy Rybnej 12 mieszkał rysownik, akwarelista i malarz Adam Lerue. Jego ojciec w 1847 roku trafił do Lublina jako urzędnik gubernialny. Lerue, którego nazwisko znalazłem w XIX wiecznych spisach mieszkańców Lublina, to jedna z ważniejszych osób dla historii naszego miasta, a już na pewno dla jego ikonografii – mówi Marcin Fedorowicz, który wczoraj zaprowadził uczestników spaceru po Lublinie z czasów Bolesława Prusa na plac Rybny, pod spaloną kamienicę.
To na podstawie rysunków Adama Lerue i dzięki jego staraniom wydano Album Lubelskie zawierający litografie z widokami reprezentacyjnych, zabytkowych fragmentów XIX wiecznego Lublina. ŁM, DRS, AGDY