Gdańszczanie działali według metody podobnej do tej, według której dotychczas zakładano firmy zajmujące się wyłudzaniem towarów. Jak oszukano banki? Mieszkaniec Kraśnika wyszukiwał dla swoich mocodawców bezrobotnych, klientów budek z piwem – czyli tzw. słupy, którzy za kilkadziesiąt złotych zgadzali się, żeby na ich nazwiska zakładać konta w bankach. Zaopatrywano ich w fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu w jednej z firm pod Stalową Wolą i wysyłano do banków. Tak wyposażeni nie mieli problemów z otwarciem rachunku.
Z zebranych do tej pory dowodów wynika, że kilkunastu „słupów” założyło w siedmiu bankach (bądź próbowało to zrobić) około 50 kont. Niektórzy mieli ich więcej, nawet po 4–5.
– Po założeniu rachunku przeprowadzano na nim kilka operacji finansowych. Np. wpłacano 20 tys. zł i szybko wypłacano te pieniądze – mówi prokurator prowadzący postępowanie. – Miało to uwiarygodnić klienta przed bankiem, który po jakimś czasie wydawał mu karty płatnicze.
Wtedy do akcji wkraczali organizatorzy przekrętu, którzy nie zwlekając pobierali na nie tyle pieniędzy, ile tylko się dało. Do zaskoczonych „słupów” przychodziły tymczasem wyciągi z kont, z których wynikało, że są winni bankom nawet po kilkanaście tysięcy złotych. Rekordzista dowiedział się o debecie w wysokości 27 tys. zł.
W połowie listopada gdańszczanie oraz mieszkaniec Kraśnika zostali aresztowani przez Sąd Rejonowy w Lublinie pod zarzutem oszustwa. Lubelscy prokuratorzy są przekonani, że mężczyźni z Gdańska nie byli głównymi organizatorami procederu, ale mieli własnych szefów. Sprawa ma charakter rozwojowy, ponieważ ciągle odkrywane są kolejne lewe konta i rośnie kwota wyłudzona z banków. Kilka podobnych spraw prowadzą już prokuratury w innych częściach kraju.
Na „słupa”
W ręce policji wpadały często tylko pionki, czyli ci, którzy figurowali w dokumentach, a organizatorzy pozostawali bezkarni.