Brak absolutorium dla prezesa MPWiK nie miał żadnego wpływu na jego odejście. Tak czy inaczej na to stanowisko byłby ogłoszony konkurs - tłumaczy prezydent Lublina.
- Gdyby głosowanie oscylowało w okolicach pół na pół, czyli co najmniej dwie osoby byłyby za absolutorium, podjąłbym decyzję o skwitowaniu. Natomiast jeśli "za” była tylko jedna osoba, to zmiana decyzji rady łączyłaby się z wotum nieufności dla niej, stąd podtrzymałem jej decyzję - mówi Adam Wasilewski.
I dodaje, że nieudzielenie absolutorium nie miało wpływu na odejście Fijałki. - Prawie dwa lata temu przyjęliśmy, że na stanowiska prezesów i wiceprezesów miejskich spółek będą rozpisywane konkursy. Jestem zadowolony z dotychczas rozstrzygniętych, m.in. w MPK, zamierzam je kontynuować i nie chciałbym robić odstępstw od tej zasady - podkreśla prezydent.
- Jak wiadomo, kadencja prezesa Fijałki kończyła się w grudniu ub. roku, a w tym roku była przedłużona do momentu skwitowania. Pan prezes też o tym wiedział - zaznacza Wasilewski. - Późniejsze głosowanie rady nad skwitowaniem nie miało żadnego wpływu na tę kwestię. Tak czy inaczej konkurs na prezesa MPWiK byłby ogłoszony.
Tadeusz Fijałka pozostał dyrektorem naczelnym MPWiK. Na razie nie wiadomo, czy wystartuje w konkursie. - Nie ukrywam, że mam kilka ciekawych propozycji - mówił zaraz po odwołaniu prezes.
Do czasu rozstrzygnięcia konkursu tymczasowym prezesem będzie oddelegowany przez radę nadzorczą Marcin Bielski (36-latek, od 14 lat pracujący w spółce). Jego zastępcą pozostanie dotychczasowy wiceprezes Jacek Czarecki.
Wbrew spekulacjom, do MPWiK nie trafi wiceprezydent Elżbieta Kołodziej-Wnuk. - Po powrocie do Lublina ministra Krzysztofa Żuka pani Kołodziej-Wnuk zostanie szefem Departamentu Rozwoju w Urzędzie Miasta - zapowiada Wasilewski. To jeden z czterech departamentów w Ratuszu, w które są zgrupowane poszczególne wydziały, a ich kierownicy mają odpowiadać przed zastępcami prezydenta.