Wczoraj proboszcz jednej z lubelskich parafii usłyszał zarzuty i odpowie za jazdę po pijanemu. Jak ustalili policjanci, duchowny o mało nie doprowadził do groźnego wypadku, a po wszystkim uciekł na plebanię. Ksiądz zaprzecza, że prowadził auto
53-letni Leszek S., proboszcz parafii przy ul. Skierki w Lublinie, został zatrzymany w sobotę, po interwencji innego kierowcy. Mężczyzna ten jechał wraz z żoną i dzieckiem. Z jego relacji wynika, że z ul. Radości wyjechało rozpędzone audi, zajechało mu drogę i o mało nie doszło do zderzenia.
– Kierowca audi jechał niemal całą szerokością jezdni. Zachowanie to wzbudziło podejrzenia świadka, który pojechał za nim i powiadomił mundurowych – wyjaśnia nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik prasowy lubelskiej policji.
Audi zatrzymało się przy ul. Skierki. Z relacji świadka wynika, że kierowca szybko wysiadł i poszedł na plebanię. Na miejscu pojawili się policjanci. Po dłuższej chwili ksiądz otworzył im drzwi. Obecny na miejscu świadek rozpoznał w nim kierowcę audi.
Duchowny został zabrany do komisariatu, gdzie poddano go badaniu trzeźwości. – Okazało się, że ma w organizmie 2,2 promila alkoholu – dodaje nadkom. Laszczka-Rusek. – Samochód mężczyzny został zabezpieczony. Policjanci zatrzymali również należące do 53-latka prawo jazdy.
Wczoraj po południu Leszek S. stawił się w komisariacie, gdzie usłyszał zarzut dotyczący prowadzenia samochodu po pijanemu. Grozi za to grzywna oraz nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. Duchowny nie przyznaje się do winy.
– Ja nie jechałem samochodem – zapewnia proboszcz, z którym wczoraj rozmawialiśmy.
• A czy podczas rozmowy z policjantami ksiądz był trzeźwy?
– Niekoniecznie – ucina.
Lubelska kuria nie zamierza na obecnym etapie podejmować żadnych kroków wobec proboszcza, bo sprawę zna jedynie z mediów. – Nie mamy żadnej oficjalnej informacji – zastrzega ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik archidiecezji lubelskiej. – Nikt nie wie dokładnie, co się wydarzyło. Czekamy na ustalenia policji i wyjaśnienia obu stron.
Leszek S. to nie pierwszy duchowny z naszego regionu, który mierzy się z zarzutem jazdy samochodem po pijanemu. W 2013 r. podobne problemy miał ówczesny proboszcz parafii w Annopolu. Jadąc swoim volkswagenem golfem stracił panowanie nad autem i na zakręcie uderzył w inny samochód. Nie zatrzymał się i uciekł. Świadek zdarzenia dogonił kierowcę golfa i zajechał mu drogę. Wtedy okazało się, że za kierownicą siedzi Andrzej B. Ksiądz miał w organizmie 1,1 promila alkoholu. Policjantom wyjaśnił, że przed jazdą wypił piwo.
Na prowadzeniu auta po pijanemu wpadł również w 2013 roku były proboszcz parafii w Lipsku niedaleko Zamościa. Ks. Andrzej T. miał w organizmie blisko promil alkoholu. Jechał prowadzić katechezę w miejscowej szkole, ale zatrzymał go patrol policji. Duchowny tłumaczył, że dzień wcześniej wypił pół litra wódki. Ksiądz został skazany na 1200 zł grzywny, ale złożył sprzeciw. W rezultacie jego sprawa została warunkowo umorzona, a duchowny nie trafił do rejestru skazanych.