Robert B., były lubelski prokurator apelacyjny jest winny. Nieumyślnie stracił broń, bo nie dbał o jej właściwe przechowywanie. Do takich wniosków doszedł lubelski sąd.
Glock i naboje miały leżeć w szafie pancernej, w gabinecie prokuratora. Robert B. przekonywał, że ktoś je stamtąd ukradł. Mężczyzna został oskarżony o nieumyślne naruszenie przepisów regulujących zasady przechowywania broni, nieostrożne postępowanie z nią i pozostawienie w miejscu, gdzie mogła dostać się w niepowołane ręce. W pierwszym procesie Robert B. został uniewinniony. Wyrok uchylił jednak sąd odwoławczy i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
W ponownym procesie Robert B. został uznany winnym, ale sąd odstąpił od wymierzenia kary. Prokurator musi zapłacić 1,8 tys. zł kosztów sądowych oraz 4 tys. zł na Fundusz Pomocy Poszkodowanym i Pomocy Postpenitencjarnej. Sędzia Bernard Domaradzki, z Sądu Rejonowego Lublin - Zachód nie miał wątpliwości, co do winy Roberta B. Wykluczył również forsowaną przez prokuratora wersję wydarzeń.
- Nie ma dowodów, by broń została skradziona z otwartej szafy, a tym bardziej z zamkniętej. Biegły wykluczył taką możliwość - uzasadniał sędzia Domaradzki. - Nikt postronny nie pozostawał sam w gabinecie. Nikt również nie wszedł tam pod nieobecność prokuratora.
Sąd zwrócił również uwagę, że Robert B. nie wskazał, kto mógłby ukraść pistolet i amunicję. Wskazywał jedynie na bliżej nieokreślonych prokuratorów, dla których jego awans był niekorzystny.
- To wątpliwa teza - ocenił sędzia Domaradzki. - Trudno przyjąć, że jacyś prokuratorzy mieliby podjąć życiowe ryzyko i kraść broń. Wiązałoby się to nie tylko z odpowiedzialnością karną. Byłby to koniec ich kariery.
Z ustaleń sądu wynika, że Robert B. najprawdopodobniej zgubił glocka. Możliwe, że podczas świętowania nominacji.
- Trwale postępował z bronią w sposób niezgody z prawem - zaznaczył sędzia Domaradzki. - Nie miał w domu odpowiedniej kasety lub sejfu. Pistolet trzymał na szafce, a kiedy przychodzili goście, w sypialni.
Prokurator domagał się dla Roberta B. 5 tys. zł grzywny. Obrońca wnosił o uniewinnienie. Czwartkowy wyrok jest nieprawomocny.