Sprawa wrześniowego strajku jest ciągle otwarta - mówi Celina Stasiak, szefowa lubelskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
O możliwości wrześniowego, dużego protestu w oświacie nauczyciele mówią od wiosny. Zapowiadali go już w maju, podczas jednodniowego protestu, który objął 70 proc. placówek oświatowych w naszym regionie.
W niektórych gminach (Kąkolewnica, Sosnowica, Fajsławice) do protestu przystąpili wszyscy pedagodzy. W Zamościu - połowa. A w Lublinie na 125 placówek - protestowało 109. Nauczyciele grozili wtedy, że jeśli rząd nie zacznie z nimi rozmawiać, nowy rok szkolny rozpoczną od strajku na znacznie większą skalę.
- W poniedziałek i wtorek do Warszawy zjeżdżają się oświatowe związki zawodowe - zapowiada Stasiak. - Mamy też spotkać się z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wtedy okaże się, co udało się wynegocjować, a czego nie. Od tego będą zależały dalsze działania.
Jedną z możliwości jest strajk. - Gdyby w przyszłym tygodniu zapadła decyzja o proteście, trzeba będzie przeprowadzić w placówkach oświatowych referendum - wyjaśnia Stasiak. - Od jego wyników będzie zależało, jaką skalę będzie miał ewentualny strajk.
Pracownicy oświaty domagają się podwyżek płac, zachowania dotychczasowych uprawnień emerytalnych i utrzymania Karty nauczyciela.
(mb)