Śledczy z Lublina rozbili gang handlujący narkotykami na masową skalę. Siergiej B. i jego kompani mieli przemycić ponad 5 ton haszyszu. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu.
Szefem gangu był według śledczych Siergiej B. ps. „Siwy” – białoruski przedsiębiorca działający w Polsce. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiądzie 43-letni Ukrainiec – Andrii K. Mężczyzna był kurierem, który przewoził narkotyki i zarobione na ich sprzedaży pieniądze. Był za to poszukiwany przez białoruski wymiar sprawiedliwości. Nie chciał być tam sądzony, więc zgłosił się do polskich śledczych. Przyznał się do wszystkiego i złożył zeznania, które pogrążyły jego kompanów.
Postępowanie w sprawie gangu prowadzili policjanci z lubelskiego CBŚP i śledczy z Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie.
Ustalili, że grupa działała od sierpnia 2010 r. do maja 2015 r. Siergiej B. i jego podwładni zdołali w tym czasie przemycić ponad 5 ton haszyszu. Wartość nielegalnego towaru miała sięgać 220 mln zł.
Z akt sprawy wynika, że narkotykowy szlak wiódł z nadmorskiego miasteczka w okolicach Barcelony, przez Polskę do Rosji. Narkotyki miały zostać rozprowadzone w Moskwie i Sankt Petersburgu. Zeznania składane przez Andrija K. pozwoliły dokładnie prześledzić, jak wyglądał przerzut nielegalnego towaru. Przestępcy wykorzystywali do tego samochody osobowe, często z przebitymi numerami. W autach budowano specjalne skrytki, głównie pod podłogą i przednią szybą. Tylko w takim schowku zbudowanym w niewielkim SUV-ie Andrij K. zdołał przewieźć 50 kg haszyszu.
Z akt sprawy wynika, że kurier zarabiał na takim kursie ok. 1500 euro. Nielegalny towar jechał za naszą wschodnią granicę. Stamtąd samochody wracały do Hiszpanii. Zamiast narkotyków wiozły pieniądze z ich sprzedaży. Jednorazowo było to nawet 200 tys. euro. Pieniądze chowano w specjalnych skrytkach.
Śledztwo tej sprawie prowadzili również śledczy z Białorusi. Podzielili się zebranym materiałem z polskimi służbami. Okazało się, że zatrzymali jednego z członków gangu. Na posesji Aleksandra S. zabezpieczono kilka luksusowych samochodów, które miały służyć do przemytu. Mężczyzna obciążył swoimi zeznaniami Siergieja B. Ujawnił, że Białorusin woził narkotyki również z Holandii na Litwę. Miał tam klienta, gotowego odbierać co miesiąc pół tony haszyszu.
Aleksandr S. przyznał, że to Siergiej B. kierował całą grupą i nadzorował każdy przemyt. Nadawał swoim podwładnym kryptonimy. Płacił za samochody, wynajęte domy i mieszkania. Zorganizował też kilka „baz przeładunkowych”. Również Polsce, w okolicach Krakowa.
Siergiej B. nie przyznał się do zarzutów. Przekonywał śledczych, że został pomówiony. Rzekomo planował uruchomienie w Polsce domu spokojnej starości. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia. Andrii K. musi się liczyć z karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Lublinie. Śledztwo dotyczące pozostałych członków grupy trwa.