Pierwszy rok szkolny reformy oświaty to większa liczba nauczycieli zatrudnionych w szkołach i placówkach oświatowych, a także więcej etatów – twierdzi Ministerstwo Edukacji Narodowej. Związkowcy uważają, że dane zostały przedstawione niewłaściwie
MEN chwali się, że w całej Polsce liczba etatów nauczycieli w publicznych i niepublicznych przedszkolach, szkołach oraz placówkach oświatowych wzrosła o blisko 18 tys. etatów. W szkołach i placówkach takich jak m.in. bursy to wzrost o ponad 7 tys. etatów. Z danych z Systemu Informacji Oświatowej wynika również, że o prawie 12 tys. wzrosła liczba etatów nauczycieli zatrudnionych na podstawie Karty nauczyciela (wzrost o 2,1 proc. w porównaniu z rokiem szkolnym 2016/2017).
– Porównując wzrost etatów w największych miastach naszego kraju, okazuje się, że najwięcej jest ich w Opolu – wzrost o 6,3 proc. (154,5), następnie w Warszawie – o 4,8 proc. (1 344,9), Olsztynie – o 3,9 proc. (111,2), Lublinie – o 3,0 proc. (188,4). W pozostałych miastach wzrost ten jest na poziomie od 2,5 proc. do 0,8 proc. – wylicza resort oświaty.
To jednak dane dotyczące nie tylko nauczycieli szkół. Ponad połowę nowych etatów zajęli nauczyciele przedszkolni, co wiąże się z obowiązkiem objęcia od tego roku opieką także dzieci trzyletnich. Wzrosła także liczba tzw. etatów świetlicowych oraz liczby oddziałów klas IV i VII w dotychczasowych gimnazjach przekształconych w szkoły podstawowe. W tym roku po raz pierwszy dyrektor szkoły lub przedszkola musi zatrudnić też tzw. nauczyciela wspomagającego dla uczniów z autyzmem lub zespołem Aspergera, o ile taki zapis znajdzie się w orzeczeniu poradni.
– Dlatego nie pomyliliśmy się w wyliczeniach. Ministerstwo podaje wszystko w jasnych barwach, lecz pomija rzeczy dla siebie niewygodne – uważa Sławomir Broniarz, szef ZNP. – Nie mamy też pewności, czy te etaty to zatrudnienie w pełnym wymiarze, czy też nie.
MEN dodaje również, że z uprawnień emerytalnych skorzystało ponad 6,5 tys. nauczycieli (1,10 proc.), na emeryturę odeszło ponad 5 tys. (0,88 proc.), a ponad 2,5 tys. skorzystało ze świadczeń kompensacyjnych (0,44 proc.).
– Nauczyciele, z którymi rozwiązano stosunek pracy z innych przyczyn, np. organizacyjnych, w roku szkolnym 2016/2017 stanowili 0,83 proc., a w roku szkolnym 2017/2018 – 0,96 proc. Pokazuje to, że reforma oświaty nie spowodowała istotnego zwiększenia liczby nauczycieli, z którymi rozwiązano stosunek pracy – podkreśla MEN.
– Liczby te pokrywają się z tym, co prognozowaliśmy – podkreśla Adam Sosnowski, prezes oddziału ZNP na Lubelszczyźnie. – My przedstawialiśmy je jako dramat, a pani minister jako sukces. Nie wylicza, że nauczyciele, z którymi rozwiązano stosunek pracy z tzw. innych przyczyn to rzesza blisko 7 tys. osób. A my o takich właśnie danych mówiliśmy wprost.
– Wciąż podtrzymujemy nasze obawy, że w ciągu trzech lat od wejścia w życie reformy, pracę straci ok. 35 tys. nauczycieli i pracowników niepedagogicznych – dodaje Broniarz.