Robotnicy od środy czyszczą pomnik Unii Lubelskiej na placu Litewskim. Może tym razem obejdzie się bez fuszerki - do pomalowania żelaznego obelisku użyją nowych preparatów.
Zabytkowy obiekt miał być odnowiony jeszcze w ubiegłym roku, ale remont obelisku zakończył się fiaskiem.
Błędy popełniły kolejne osoby zajmujące się przygotowaniem i wykonaniem prac. Dokumentację projektową na zlecenie magistratu przygotowali Monika Konkolewska i Ryszard Zawisza. Konkolewska zaleciła pokrycie metalowego obelisku farbą żywiczno-olejną. Tymczasem Zawisza nakazał użycie żywic epoksydowych: Asodur TE i ZNP.
Tymczasem to środki stosowane przy stalowych mostach, śluzach i silosach. - Z założenia nie dają estetycznego efektu - mówi Marek Trocha, konserwator z pracowni "Aeikon”, który teraz nadzoruje prace przy obelisku. Mimo rozbieżności w dokumentacji na prowadzenie prac zgodzili się urzędnicy - wojewódzki konserwator zabytków Halina Landecka i Urząd Miasta.
Fatalny efekt remontu spotęgowały błędy popełnione przez samego wykonawcę, który niedokładnie oczyścił obelisk, malował go przy niesprzyjającej pogodzie, użył zbyt grubego piasku do posypki (w ogóle nie powinna być zalecona w dokumentacji). Na domiar złego firma nie zatrudniła konserwatora, który by wychwycił błędy. Po ostatnim pociągnięciu pędzlem okazało się, że pomnik fatalnie się błyszczy, ma przebarwienia, plamy i zacieki.
Jak dowiedli naukowcy z Politechniki Lubelskiej, nawet bez błędów wykonawcy pomnik świeciłby zamiast nabrać ładnego matowego wyglądu. Remont trzeba powtórzyć.
- Zebraliśmy różne opinię, że należy zastosować inną technologię - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. - W zależności od tego, jak uda się oczyścić obelisk, wybierzemy odpowiedni preparat antykorozyjny - tłumaczy Trocha. Zaproponuje farbę wysokocynkową albo powłokę typu bariera (na bazie żywic epoksydowych). - Na to położymy estetyczną warstwę wykończeniową - mówi Trocha.
Na tych przygodach z fatalnym efektem zeszłorocznych prac miastu przepadło 100 tys. zł dotacji przyznawanej przez wojewódzkiego konserwatora zabytków (remont w sumie wyceniono na ok. 250 tys. zł). Miejscy urzędnicy zastanowią się, czy po zakończeniu prac pozwać Wind do sądu.
- Wolne żarty. Nie zrobią tego, bo każdy w tej sprawie ma coś na sumieniu - skomentował nam jeden z lubelskim konserwatorów.