Trwa proces w sprawie śmiertelnego wypadku przy hipermarkecie E.Leclerc w Lublinie. Kierowca potrącił tam 21-letnią studentkę. Według biegłych, gdyby jechał wolniej, dziewczyna miałaby szansę na przeżycie.
– Wydawało mi się, że to dziecko. Leżała skulona, nie ruszała się. Wokół głowy była kałuża krwi. Jakaś pani powiedziała, że jest w wieku jej córki – tak wydarzenia ze stycznia 2014 r. zapamiętała Elżbieta P., która feralnego dnia mijała miejsce wypadku. Zatrzymała się na widok potrąconej dziewczyny.
– Jakiś mężczyzna krzyczał: Wyskoczyła mi! Nie zauważyłem! – wspominała wczoraj w sądzie Elżbieta P. Mężczyzną tym okazał się 35-letni Arkadiusz C., radca prawny z Lublina. Potrącił 21-letnią studentkę z Zamościa. Był wieczór. Dziewczyna wyszła pobiegać. Miała na sobie ciemny strój, a w uszach słuchawki. Kiedy znalazła się na przejściu dla pieszych przy ul. Zana, uderzył ją volkswagen prowadzony przez Arkadiusza C.
– Odrzuciło ją na jakieś 15–20 metrów – zeznał kierowca, jadący wówczas za 35-latkiem. Przyznał, że zbliżając się do pasów volkswagen nie hamował. Tuż po wypadku kierowca zatrzymał się i podbiegł do potrąconej dziewczyny.
Studentka zginęła na miejscu. Kierowca volkswagena był trzeźwy. Powołani później biegli ocenili, że bezpośrednia przyczyną wypadku było zachowanie 21-latki. Nie rozglądała się i wbiegła wprost pod nadjeżdżające auto. Śledztwo umorzono, ale rodzina zmarłej złożyła skuteczne zażalenie.
Nowy zespół biegłych potwierdził ustalenia poprzedników. Uznał jednak, że Arkadiusz C. przyczynił się do śmierci 21-latki. Miał bowiem jechać z prędkością 63 km/h, a więc powyżej normy dozwolonej w terenie zabudowanym. Nie zachował też szczególnej ostrożności przed przejściem dla pieszych. Biegli uznali, że wypadek był nieunikniony, ale mniejsza prędkość volkswagena dałaby pieszej szansę na przeżycie.
Sprawą zajmuje się Sąd Rejonowy Lublin–Zachód. Arkadiusz C. nie przyznał się do winy. Postanowił nie uczestniczyć w procesie. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Sprawa wróci na wokandę 8 grudnia.