Oczekiwania MPK wobec oferowanych w przetargu autobusów są tak ustalone, że faworyzują jednego wykonawcę - uznał producent autobusów solaris i złożył w MPK oficjalny protest.
A wszystko rozbija się o wymogi techniczne, które MPK stawia dostawcom. Można je podzielić na dwie grupy: pierwsza decyduje o tym, czy autobus w ogóle może być dopuszczony do przetargu. Druga mówi o tym, które parametry i rozwiązania techniczne będą oceniane lepiej, a które gorzej. I właśnie do tej drugiej grupy zastrzeżenia ma solaris.
Szefowie podpoznańskiej fabryki solarisa twierdzą, że lubelski przewoźnik zbyt precyzyjnie określił jaki silnik będzie oceniać najlepiej i jaki powinien być rozkład siedzeń w autobusach. Solaris twierdzi, że zapisy mówiące o urządzeniu wnętrza "w
sposób nieuprawniony faworyzują jednego z wykonawców”.
Najostrzejszy zarzut Solaris stawia w sprawie wymagań dotyczących silnika autobusu. Tu autorzy protestu wprost mówią, że MPK faworyzuje mercedesa. - "Spośród dostępnych na rynku autobusów miejskich tylko ten oferuje taki silnik, co jest wiedzą powszechnie znaną i nie budzącą wątpliwości” - czytamy w piśmie do MPK.
- To absolutna nieprawda. Takie silniki ma też MAN i scania - zaprzecza Czesław Rydecki, prezes MPK Lublin. Choć przyznaje, że scanię dyskwalifikuje, że w jej przegubowcach ostatnie drzwi mają tylko jedno skrzydło, na co przetarg nie pozwala. - Potrzebujemy autobusu z mocnym silnikiem, bo Lublin ma górki i dołki, stąd takie zapisy. Podejrzewam, że to odwet solarisa za to, że chcemy uruchomić montownię trolejbusów, które będą dla niego konkurencyjne - dodaje.
Już teraz wiadomo, że spór - bez względu na to, kto ma rację - opóźni dostawę nowych autobusów dla Lublina. Termin otwarcia ofert przetargowych zostanie przesunięty. A po rozstrzygnięciu przetargu niezadowolony oferent może się odwoływać do sądu.
MPK zakładało, że pierwsza partia 20 autobusów dotrze do Lublina wiosną, zaś jesienią dołączy do nich 10 przegubowców.