Już 1300 osób opowiedziało się za pozostawieniem w centrum targu i dworca busów. Dzierżawca działek chce kolejnej, 10-letniej umowy. Ratusz zgadza się, ale tylko na rok.
Bój toczy się o rozległy teren między al. Tysiąclecia, Lubartowską, Ruską i Lwowską. Są tu blaszane budy, obskurny dworzec, bazar, targowisko, hala Nova, hala targowa i podmiejskie busy. Targ, dworzec busów i parking prowadzi tu właśnie LFOZ. I chce zostać kolejne 10 lat. Ratusz odmawia.
– Chcieliśmy zmodernizować targ, projekt mamy od lat – Gumieniczek mówi o nowych stołach i zadaszeniach za milion zł. Tłumaczy, że dotąd ich nie postawił, bo dostaje tylko trzyletnie umowy dzierżawy, a to za mało, by ryzykował inwestycję. Prosi o 10-letnią umowę.
Jej zawarcia żądają też radni: Sylwester Tułajew (PiS), Stanisław Podgórski (PO) i Jan Gąbka (SLD), którzy złożyli projekt uchwały w tej sprawie. Głosowanie jutro. Radnych, których prosił o pomoc Gumieniczek ciężko nazwać sympatykiem prezydenta. – Tu nie ma polityki, to troska o mieszkańców – mówi Podgórski.
– 10-letnia umowa uniemożliwi nam wpływ na rewitalizację tego terenu – odpowiada Żuk. Wiosną ma być gotowy plan zagospodarowania terenu, z którym prezydent ma szukać inwestorów. – O Podzamcze pytają wielkie firmy – dodaje. I podkreśla, że długich umów nie zawierał też z innymi dzierżawcami miejskich działek: spółką Bazar i właściciele hali Nova.
LFOZ ma inną propozycję: zapis, że umowa wygasa, jeśli miasto znajdzie inwestora. Ratusz musiałby zwrócić fundacji zainwestowane przez nią w nieruchomość pieniądze, ale Gumieniczek proponuje, by przerzucić to na inwestora.
– Dzierżawca nie będzie nam określać warunków przyszłych działań. To miejsce wszystkich lublinian – podkreśla Żuk. Obecna umowa z fundacją wygasa jesienią, kolejną Ratusz chce zawrzeć tylko na rok. Petycję do radnych "o dalsze utrzymanie przez LFOZ targowiska i dworca BUS przy Ruskiej” podpisało od piątku 1300 osób. Prezes twierdzi za to, że może nawet zrezygnować z prowadzenia targu, a zależy mu głównie na dworcu busów, który – jak utrzymuje – przynosi rocznie 200 tys. zł zysku, podczas gdy targ jedynie 50 tys. zł.
Ponadto Gumieniczek twierdzi, że miasto dyskryminuje fundację, m.in. poprzez odebranie jej 9 billboardów, na których wynajmie zarabiała 1200 zł miesięcznie. Okazuje się jednak, że billboardy były użyczone na podstawie… ustnej umowy z 1997 r., a fundacja zarabiała na nich, miastu nie płacąc ani grosza.