Ratusz zaczął negocjować warunki przejęcia pomieszczeń na Starym Mieście, które z końcem lipca zwolni Teatr Andersena. Miasto chce wynająć od klasztoru lokal po teatrze, by ulokować tu Warsztaty Kultury. O tym, czy taka operacja będzie możliwa, przesądzą strażacy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Teatr Andersena nie będzie już dłużej wynajmować pomieszczeń od dominikanów, bo artyści, podobnie jak dyrektor, mieli serdecznie dość warunków panujących w błagającym o remont budynku. Od września teatr ma działać w gmachu Centrum Spotkania Kultur przy Al. Racławickich.
Wraz z zapowiedzią tej przeprowadzki padła jeszcze jedna deklaracja: zwalniany lokal przy Dominikańskiej nadal będzie służyć kulturze. Deklaracji towarzyszyło zasadnicze zastrzeżenie: pod warunkiem, że straż pożarna zgodzi się na odstępstwa od wymogów przeciwpożarowych, których budynek obecnie nie spełnia.
Czy taka zgoda będzie? Tego wciąż nie wiadomo.
– Po to, żeby móc wystąpić z pismem do straży musimy najpierw dysponować tym lokalem – tłumaczy Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. – Dlatego przystąpiliśmy z przeorem dominikanów do negocjacji warunków takiego najmu. Umowa może być zawarta dopiero wtedy, gdy wygaśnie ta zawarta przez Teatr Andersena.
Umowa „teatralna” (z czynszem w wysokości 31 tys. zł miesięcznie) wygasnąć ma z końcem lipca. Ta „miejska” wcale nie musi być zawarta przez Urząd Miasta, bo nowym najemcą od razu mogą się stać Warsztaty Kultury. Ratusz twierdzi, że ustalenia w tej sprawie jeszcze trwają.
Sam teatr ma działać w CSK tylko tymczasowo, dopóki nie zostanie przygotowana jego nowa, docelowa siedziba. Ma się nią stać wymagający przebudowy gmach Domu Kultury Kolejarza przy ul. Kunickiego. Niezbędna do przebudowy dokumentacja już jest, a z kosztorysu wynika, że prace mogą pochłonąć 46 milionów złotych.
Wiele wskazuje na to, że miasto będzie musiało samo udźwignąć ten wydatek. Pierwotnie Ratusz liczył na unijną dotację, ale potem okazało się, że z tak kosztowną inwestycją nie ma szans na dofinansowanie. Dlatego też władze miasta próbowały okroić projekt tak, by również koszty spadły o połowę, ale ostatecznie z takich cięć zrezygnowano. Przebudowa gmachu, o ile rzeczywiście znajdą się na nią pieniądze, mogłaby trwać dwa lata.