Jacek Boniecki wrócił do łask związkowców Teatru Muzycznego w Lublinie. Chcą, żeby znowu był dyrektorem artystycznym w placówce.
Z odejścia dyrektora artystycznego cieszyła się skonfliktowana z nim cześć załogi. Boniecki miał opinię dobrego artysty, ale złego dyrektora.
Teraz sytuacja zmieniła się. W ubiegłym tygodniu trzy związki zawodowe działające w Teatrze Muzycznym wysłały pismo do zarządu województwa z prośbą o powierzenie Bonieckiemu pełnienia obowiązków dyrektora artystycznego.
- Drugi sezon nie mamy artystycznego, zarząd odrzucił dotychczasowe propozycje. Z tego co wiem pan Boniecki został oczyszczony z większości zarzutów - tłumaczy Zofia Bylica, przewodnicząca Solidarności w TM.
Według nieoficjalnych informacji Boniecki ma być przeciwwagą dla obecnego szefa Krzysztofa Kutarskiego, z którym załoga spiera się m. in. o podwyżki.
Od 2006 roku trwa proces, w którym Boniecki odpowiada za niegospodarność z czasów, kiedy był głównym dyrektorem Teatru Muzycznego (2002-2005).
Prokuratura bada też związki dyrygenta z wyjazdem pracowników TM na występy w Beneluksie. Z kontroli Urzędu Marszałkowskiego wynika, że był to wyjazd prywatny pod szyldem samorządowej instytucji.
- Oficjalnie nic nie wiem o pomyśle związków, nie brałem też kandydatury Bonieckiego pod uwagę - stwierdza Krzysztof Kutarski szef TM. Dodaje, że najlepszym kandydatem na stanowisko artystycznego jest proponowany przez niego Tomasz Janczak (zarząd województwa nie zajął stanowiska w sprawie tej propozycji).
- Dla mnie to rodzaj miłego gestu, rehabilitacji. Cieszę się, że związkowcy docenili mnie - mówi Boniecki. Nie odpowiada jasno czy jest zainteresowany powrotem na fotel dyrektora artystycznego.
(rp)