

Pierwsze spotkania czasem bywają trudne, bo wolontariusz stresuje się, czy senior go zaakceptuje, czy go polubi – O działalności Stowarzyszenia mali bracia Ubogich rozmawiamy z Wioletą Pawlukiewicz, koordynatorką regionalną, prezeską oraz wolontariuszką.

• Motto stowarzyszenia to „kwiaty przed chlebem”. Co ono oznacza dla pani osobiście?
– Motto jest zawsze przywoływane przy pierwszych rozmowach; zarówno z seniorami, jak i wolontariuszami. Nazwa Stowarzyszenia mali bracia Ubogich ma też drugą część, czyli „Przyjaciele Osób Starszych”, bo Program „Obecność” przeciwdziała samotności osób starszych poprzez życzliwe towarzystwo wolontariuszy. Ja rozumiem te kwiaty przed chlebem, w ten sposób, że to wolontariusze są tymi kwiatami, a przed chlebem dlatego, że nie świadczymy usług opiekuńczych i wsparcia materialnego, a dajemy to, czego nie da się kupić: to czas i uwaga.
• Jak narodziła się idea Stowarzyszenia?
– Stowarzyszenie wywodzi się z Francji, gdzie tuż po II wojnie światowej, narodziła się idea wspierania osób starszych. Pomoc nie ograniczała się jedynie do rozmów i wsparcia emocjonalnego – wolontariusze przynosili posiłki, pomagali w codziennych obowiązkach. W Polsce wszystko zaczęło się od osób, które wyjeżdżały do Francji, by towarzyszyć seniorom. Po powrocie zauważyły, że także u nas wiele starszych osób żyje w samotności i potrzebuje wsparcia. Tak – ponad 20 lat temu – rozpoczęła się nasza działalność. Pierwsze trzy miasta, w których rozpoczęliśmy działania, to Lublin, Warszawa i Poznań.
Dziś jesteśmy obecni już w 14 miastach w Polsce i prowadzimy Program „Obecność”, który realnie zmienia codzienność wielu samotnych seniorów.
• Ilu wolontariuszy obecnie działa w Lublinie?
– W Lublinie aktualnie mamy w programie około 140 wolontariuszy towarzyszących, czyli osoby, które na co dzień odwiedzają seniorów. Mamy też kilku wolontariuszy, którzy działają akcyjnie, wspierają nas podczas większych wydarzeń. Seniorów w Programie jest trochę więcej. W województwie lubelskim działamy zarówno w Lublinie, jak i w Świdniku. Seniorów objętych Programem może być łącznie nawet ponad 160.
• Kto może zostać podopiecznym?
– Do Programu „Obecność” cały czas rekrutujemy podopiecznych. To przede wszystkim osoby po 60. roku życia, które zmagają się z samotnością lub osamotnieniem, a jednocześnie mają potrzebę nawiązywania relacji z drugim człowiekiem – bo właśnie na tym opiera się nasz wolontariat. Są to osoby, które – zarówno fizycznie, jak i psychicznie – są w stanie przyjmować wolontariusza raz w tygodniu.
• Jakie formy wsparcia oferujecie seniorom w Lublinie?
– Nasz Program składa się z kilku elementów. Najważniejszym jest wolontariat towarzyszący: każdy senior ma przypisanego wolontariusza, która raz w tygodniu go odwiedza w jego domu i mu towarzyszy: na spacerze, w rozmowie, spędzając czas na zasadzie budowania relacji. Program działa cały rok, a te odwiedziny są systematyczne, raz w tygodniu. A pozostałe elementy Programu w ciągu roku to np. teraz mamy akcję „Wakacje Jednego Dnia”, która polega na tym, że każdy senior ma możliwość wyjechania na jednodniowy odpoczynek, który organizuje razem ze swoim wolontariuszem. Jeśli są to osoby sprawne, mogą pojechać gdzieś dalej, chociażby do Nałęczowa czy Kazimierza. A jeśli chodzi o osoby z ograniczoną mobilnością, Stowarzyszenie – dzięki wsparciu darczyńców – pokrywa koszty organizacji takiej wycieczki, w tym transport, zakup biletów wstępu, jakie atrakcje. Akcję można wesprzeć darowizną na www.malibracia.org.pl/wakacje.
W okresie okołoświątecznym zawsze organizujemy spotkania, na których razem świętujemy i spędzamy ze sobą uroczysty czas. Prowadzimy również Telefon Zaufania, który obsługują psycholodzy. Jest on ogólnodostępny, dla każdego seniora, który ma jakieś troski, zmartwienia i potrzebowałby rozmowy z psychologiem.
• Kim są wasi wolontariusze?
– Dotychczas większość naszych wolontariuszy stanowili studenci oraz osoby dojrzałe, ale teraz zgłaszają się też do nas emeryci, którzy są jeszcze sprawni i mają dużo wolnego czasu, a dzięki wolontariatowi chcą komuś pomóc, dając swoją obecność.
Naszą największą bolączką jest brak wolontariuszy, to znaczy oni są, ale Lublin jest specyficznym miastem, część naszych wolontariuszy to studenci. Oni rotują, są z nami przez pewien okres, odchodzą, bo zaczynają własne życie, pracę, zakładają rodzinę... Nie są z nami aż tak długoterminowo.
Jeśli chodzi o region lubelski, zdecydowanie więcej jest osób potrzebujących i cały czas mamy potrzebę rekrutacji nowych wolontariuszy.
Mamy obecnie oczekujących podopiecznych, około 20 seniorów. Z roku na rok widzimy, że społeczeństwo się starzeje, zapotrzebowanie na nasz Program jest większe.
• Jak zmieniają się relacje między wolontariuszem a seniorem?
– Pierwsze spotkania czasem bywają trudne, bo wolontariusz stresuje się, czy senior go zaakceptuje, czy go polubi. My staramy się to pierwsze spotkanie zorganizować. Jest zawsze na nim koordynator, który prowadzi rozmowę: wspiera wolontariusza i oswaja seniora z nową sytuacją. I każde kolejne spotkanie, na które już wyrusza samodzielnie wolontariusz, sprawia, że te dwie początkowo obce osoby poznają się coraz lepiej, zaczynają zauważyć swoje przyzwyczajenia. Np. wolontariusz wybierając się po raz kolejny do seniora wie, że musi trochę dłużej poczekać pod drzwiami, bo seniorka porusza się powoli o chodziku i zanim dotrze do drzwi, to wymaga trochę czasu. Myślę, że te więzi pozwalają właśnie zauważyć takie nasze naturalne zachowania, jakieś przyzwyczajenia, schematy i na pewno te osoby czują się sobie bliskie.
To nie są już tylko odwiedziny raz w tygodniu na zasadzie wolontariatu, ale często to są telefony, taka troska, jeśli wiemy, że senior ma wizytę u lekarzem, to dzwonimy, pytamy, jak jest po tej wizycie. Jest to wspólne świętowanie zarówno urodzin, jak i imienin. Rolą wolontariusza też jest pamiętać o tych szczególnych datach. Przede wszystkim złożyć życzenia seniorowi, ale też na przykład kupić mu drobny upominek. Zdarzają się sytuacje, w których jest to impreza urodzinowa, niespodzianka, wolontariusz przychodzi na przykład z bukietem kwiatów, z tortem i jest wspólne świętowanie.
Coraz częściej słyszę od wolontariusza, że ten wolontariat działa w obie strony. Bardzo często podkreślają, że jest to takie doświadczenie życiowe od tych osób starszych, więc w tej relacji im dłużej się osoby spotykają i podchodzą dojrzałe do tej relacji, tym myślę, że silniejsze są ich więzi i dużo więcej ich łączy.
• Jak wyglądają takie długoterminowe relacje?
– Nasze Stowarzyszenie w Lublinie działa już ponad dwadzieścia lat i mamy kilku wolontariuszy, którzy działają praktycznie od początku. Mamy pary, gdzie między seniorem a wolontariuszem jest relacja, powiedziałabym bardzo rodzinna, gdzie wolontariuszka mówi, że to nie jest pani Krysia, tylko babcia Krysia.
My jesteśmy też z naszymi seniorami do końca, czasami musimy się zmierzyć ze śmiercią. Widzimy, że z upływem czasu w tej relacji podopieczny też rozkwita; w sensie kontaktu z ludźmi.
• A pani jakie historie zapadły w pamięć?
– Kiedyś sama byłam wolontariuszką: moja podopieczna już odeszła, ale wspomnienia zostały. Najbardziej zapadł mi w pamięć czas pandemii, kiedy wszyscy doświadczyliśmy samotności i zamknięcia. To wtedy łatwiej było zrozumieć, z czym na co dzień mierzą się seniorzy. Pamiętam też przedświąteczne spotkania, które organizowaliśmy w ich domach – były pełne ciepła i wzruszeń.
Takim magicznym dla mnie momentem było, to kiedy zorganizowałam spotkanie zdalne dla swojej 96-letniej podopiecznej, która w okienku laptopa mogła zobaczyć swoją sąsiadkę mieszkającą dwa piętra niżej. Stan zdrowia tych osób nie pozwalał im się już spotykać, ale mogły wspólnie śpiewać kolędy przez te okienka w laptopie. Teraz to wydaje mi się śmieszne, ale pamiętam, jak moja podopieczna nie miała już dobrego słuchu, więc tu, gdzie my zaczynałyśmy kolędę, druga para już kończyła, natomiast to był taki fajny moment, kiedy dałyśmy wspólnie z inną wolontariuszką radość tym paniom.
Nie świadczymy usług opiekuńczych i wsparcia materialnego, a dajemy to, czego nie da się kupić: to czas i uwaga.
