Kilka godzin płetwonurkowie szukali w sobotę domniemanego topielca w jeziorze Białym w Okunince. Poszukiwania przerwali dopiero po... telefonie od "topielca”. Dzwonił z Siedlec.
Do akcji wkroczyli też płetwonurkowie przebywający akurat w Okunince na obozie treningowym.
Penetracja dna jeziora trwała kilka godzin. W jej trakcie do "Świtezianki” zadzwonił niedoszły topielec. Okazało się, że w piątek wieczorem siedział pijany na pomoście. Wpadł do wody. Po wyjściu rozebrał się i zostawił mokre ubranie. Nie potrafił wytłumaczyć, jak dotarł do Siedlec. (cyk)