Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Aż 35 szkołom i przedszkolom z Lubelszczyzny grozi likwidacja. Wczoraj rodzice uczniów ocalili trzy z nich. W Urszulinie (powiat włodawski) mocno naciskani przez nich radni nie dali zgody na zamknięcie podstawówek.
Wójt Henryk Wesołowski chciał, by w gminie Urszulin została tylko jedna szkoła podstawowa. Teraz są cztery.
- Dałoby to 400 tys. zł oszczędności - przekonywał.
Zamknięte miały być podstawówki w Wereszczynie, Woli Wereszczyńskiej i Wytycznie. Gdyby radni poparli wójta, dzieci z Wereszczyna miałyby do szkoły 5 kilometrów, z Woli Wereszczyńskiej - 9 km, a z Wytyczna - 6 km. A wtedy gmina musiałaby płacić za dowożenie 170 dzieci do jedynej szkoły w Urszulinie i z powrotem, do domu. Mimo to wójt upierał się, że warto zamykać.
Przed wczorajszą sesją Rady Gminy zebrało się ponad stu rodziców. Przyjechały matki niemal wszystkich dzieci, którym groziło "podróżowanie” do szkoły. W imieniu rodziców wystąpiła Renata Grabowska z Woli Wereszczyńskiej: Nie pozwolimy na zamknięcie naszej szkoły! - zapowiedziała. - Chodzi o los naszych dzieci. Zrobimy wszystko, by nie wystawiać ich na niebezpieczeństwo długich codziennych podróży.
- Bez szkoły nie będzie życia we wsi - krzyczała Elżbieta Klepacka z Wereszczyna.
Kilkoro rodziców przypomniało, że to oni budowali szkoły, które teraz wójt chce zniszczyć.
Wójt Wesołowski przekonywał radnych, że dalsze dokładanie do oświaty odetnie gminę od pieniędzy z Unii Europejskiej. - Zabraknie na udział własny w inwestycjach - tłumaczył wójt gminy, której długi sięgają 3 mln zł.
Radni nie posłuchali go. - Gdybym zagłosowała za likwidacją szkół, to nie miałabym czego szukać we wsi - tłumaczy Joanna Czajkowska, radna z Wereszczyna. - Mam dwoje dzieci w szkole. •
- Dałoby to 400 tys. zł oszczędności - przekonywał.
Zamknięte miały być podstawówki w Wereszczynie, Woli Wereszczyńskiej i Wytycznie. Gdyby radni poparli wójta, dzieci z Wereszczyna miałyby do szkoły 5 kilometrów, z Woli Wereszczyńskiej - 9 km, a z Wytyczna - 6 km. A wtedy gmina musiałaby płacić za dowożenie 170 dzieci do jedynej szkoły w Urszulinie i z powrotem, do domu. Mimo to wójt upierał się, że warto zamykać.
Przed wczorajszą sesją Rady Gminy zebrało się ponad stu rodziców. Przyjechały matki niemal wszystkich dzieci, którym groziło "podróżowanie” do szkoły. W imieniu rodziców wystąpiła Renata Grabowska z Woli Wereszczyńskiej: Nie pozwolimy na zamknięcie naszej szkoły! - zapowiedziała. - Chodzi o los naszych dzieci. Zrobimy wszystko, by nie wystawiać ich na niebezpieczeństwo długich codziennych podróży.
- Bez szkoły nie będzie życia we wsi - krzyczała Elżbieta Klepacka z Wereszczyna.
Kilkoro rodziców przypomniało, że to oni budowali szkoły, które teraz wójt chce zniszczyć.
Wójt Wesołowski przekonywał radnych, że dalsze dokładanie do oświaty odetnie gminę od pieniędzy z Unii Europejskiej. - Zabraknie na udział własny w inwestycjach - tłumaczył wójt gminy, której długi sięgają 3 mln zł.
Radni nie posłuchali go. - Gdybym zagłosowała za likwidacją szkół, to nie miałabym czego szukać we wsi - tłumaczy Joanna Czajkowska, radna z Wereszczyna. - Mam dwoje dzieci w szkole. •
