Na tydzień przed świętami dowiedziałam się, że nie dostanę z uczelni 1,7 tys. zł, o których słyszałam od pół roku – napisała do nas pracowniczka pionu obsługi lubelskiego UMCS.
– To skandal – mówi zbulwersowany pan Andrzej. – Od kilku miesięcy wszyscy pracownicy mieli obiecywane specjalne dodatki, a teraz okazuje się, że nie wszyscy je otrzymają. Np. moja żona nie dostanie ponad 1,5 tys. zł, bo ma umowę na czas określony. To naprawdę dużo pieniędzy.
Chodzi o specjalne dodatki, które uczelnia ma wypłacić pracownikom z wyrównaniem za cały 2009 r. Władze uczelni długo nie mogły się dogadać ze związkami w sprawie podziału 10 mln zł przeznaczonych na ten cel.
Ostatecznie porozumienie podpisały trzy z czterech związków (oprócz broniącej głównie pracowników obsługi Solidarności '80).
Pieniądze mają zostać wypłacone jako specjalny miesięczny dodatek, z wyrównaniem za cały 2009 r. Profesorowie dostaną od 4,8 do 5,4 tys. zł, doktorzy habilitowani – 3,6 tys. zł, adiunkci – 2,2 tys. zł, a pracownicy pionu obsługi (m.in. sprzątaczki i portierzy) – 1,68 tys. zł.
– W porozumieniu jest zapis, że o przyznaniu dodatku decyduje pracodawca, czyli uczelnia – tłumaczy Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik UMCS. – I już w czasie jego podpisywania wyraźnie zostało zaznaczone, że nie wszyscy pracownicy je otrzymają.
Np. ci, którzy w tym roku otrzymali od uczelni inne dodatki. – Ale także osoby, które mają umowy na czas określony – zaznacza Mieczkowska-Czerniak, która również dodatku nie dostanie (jej umowa obowiązuje do końca grudnia).