Spadek liczby ludności raptownie zahamował i rodzi się coraz więcej dzieci. Taki obraz Lubelszczyzny wyłania się z opublikowanego wczoraj raportu lubelskich statystyków.
Niedobór seksualny - taka przyczyna rozpadu małżeństwa znalazła się zaledwie w jednym z blisko dwóch tysięcy wyroków rozwodowych wydanych w ubiegłym roku przez sądy na Lubelszczyźnie. Za to dowodów naszego łóżkowego temperamentu nie brakuje.
- W ubiegłym roku pobiliśmy rekord z 1985 r. - mówi Andrzej Marciniak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Lublinie. - Zarejestrowaliśmy 8400 dzieci. To najlepszy wynik po wojnie. I wszystko wskazuje na to, że teraz padnie kolejny rekord, bo do tej pory aktów urodzenia mamy już o 200 więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Statystycy to potwierdzają. - Na Lubelszczyźnie rodzi się coraz więcej dzieci - przyznaje Andrzej Matacz z Urzędu Statystycznego w Lublinie. - Jednym z powodów jest to, że kobiety, które decyzję o urodzeniu dziecka odkładały na później, uznają, że nie można już dłużej czekać.
Efekt? - Trochę mniej nas ubywa. Przyrost naturalny nadal jest ujemny, ale zaczyna wyraźnie rosnąć - mówi Matacz. - Jednak nie liczyłbym na to, że taka tendencja się utrzyma. Spadek liczby ludności wyraźnie mógłby zatrzymać napływ imigrantów - dodaje.
Ale są rejony, gdzie chętnych do rodzenia próżno szukać. Najgorzej jest w powiecie krasnostawskim. Mieszkańców po 65. roku życia jest tam trzykrotnie więcej niż dzieci w wieku do lat 6. Tymczasem w całym województwie tylko dwukrotnie więcej. Statystyki przyrostu naturalnego ciągną w dół wschodnie rejony naszego województwa, zwłaszcza tzw. podregion chełmsko-zamojski.
W 2006 roku sypnęło też ślubami. Zawdzięczamy to młodym ludziom z wyżu demograficznego lat 80.