Rondo u zbiegu ul. Diamentowej i Wrotkowskiej będzie nosić imię bł. ks. bp. Władysława Gorala. Tak zdecydowali wczoraj radni. Co do samego patrona wątpliwości nie mieli, ale nie wszyscy byli przekonani, że na tabliczce powinno się znaleźć słowo „rondo”.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Wątpliwości nabrał radny Piotr Popiel (PiS) gdy opisaliśmy projekt uchwały nadającej rondu nazwę. Radny sam zadzwonił do naszej redakcji. – Słowo „rondo” może utwierdzać kierowców w przekonaniu, że to skrzyżowanie z ruchem okrężnym – twierdzi Popiel.
Ruchu okrężnego tu nie ma, o czym informują znaki, które dla kierowców są ważniejsze, niż wszelkie nazwy. Nie ma też przepisu określającego co jest, a co nie jest rondem. Nawet w kodeksie drogowym nie ma słowa „rondo”.
– Ono się utarło w naszym polskim słownictwie – mówi Kazimierz Pidek, dyrektor Zarządu Dróg i Mostów.
To właśnie w słowniku, nie w paragrafach tkwi definicja ronda. Nie ma tu słowa o ruchu okrężnym, a wyjaśnienie, że to skrzyżowanie „w kształcie placu z wyspą pośrodku oraz okalającą ją jezdnią”. Tak jak u zbiegu Diamentowej i Wrotkowskiej.
Nazwa będzie brzmieć ostatecznie nieco inaczej, niż zaproponował prezydent, bo radny Popiel upomniał się o dopisanie słowa „błogosławiony”.
– Być błogosławionym to zdecydowanie coś więcej, niż bycie biskupem – tłumaczy. – W przepisach prawa nie ma ograniczenia co do ilości słów – przyznaje Zbigniew Dubiel, szef radców prawnych w Ratuszu. Uradzono jednak, że nazwa będzie zapisana skrótami. – Chodzi o to, żeby tabliczka była czytelna – wyjaśnia ks. Mariusz Nakonieczny, z którym konsultowali to urzędnicy. – Myślę, że od tego momentu, gdy „rondo blacharzy” będzie miało patrona w osobie męczennika, któremu cierpienie nie jest obce, na pewno zyska na opiece szczególnej.