Na billboard reklamujący wibratory i pokazujący panie w erotycznej bieliźnie skarżą się mieszkańcy Lublina.
– Jestem zaniepokojona reklamą, która pojawiła się na rogu ul. Narutowicza i ul. Mościckiego tuż przy szkole muzycznej. Plakat ze sztucznymi penisami wisi w miejscu, gdzie codziennie przechodzi i przejeżdża mnóstwo dzieci! Czy takie reklamy są dopuszczalne w pobliżu szkoły? – napisała do nas pani Anna.
Inni lublinianie, których zapytaliśmy o zdanie, mówią w podobnym tonie. – Nie podoba mi się to. To wulgarne i niesmaczne. Nie chciałbym, żeby takie rzeczy oglądało moje dziecko. Mam nadzieję, że ten plakat szybko zniknie – dodaje Marian Chałubiński z Lublina.
Firma tłumaczy, że reklama jest prawnie dopuszczalna, a to, czy łamie dobre obyczaje, jest indywidualną opinią. – Zadaniem naszej reklamy nie jest bulwersowanie nikogo. Nie odbiega ona od tego, co pokazuje się w reklamach bielizny. Jeżeli ma się komuś kojarzyć, to zawsze się skojarzy. To kwestia wyobraźni – mówi Krzysztof Garwatowski, rzecznik prasowy sklepu Pink Shop.
Zdaniem dr. Roberta Lembrycha-Furtaka z Katedry Marketingu w Instytucie Zarządzania UMCS, reklama jest niesmaczna, ale w przypadku przekazów wykorzystujących motywy seksualne czy drastyczne, często chodzi o rozgłos w mediach.
– Im więcej się będzie mówiło o reklamie w środkach masowego przekazu, im więcej ludzi czy organizacji będzie protestować, tym większy będzie efekt reklamy – mówi dr Lembrych-Furtak. – Dziennikarz pisząc o tej reklamie przy okazji reklamuje sklep. Ale tu mamy specyficzną branżę, może po prostu autor tej reklamy trochę przesadził, bo oglądanie gadżetów erotycznych czy skąpo ubranych pań nie dla każdego może być przyjemne.
W Polsce istnieje Rada Reklamy, a przy niej Komisja Etyki Reklamy, która działa na rzecz zachowania „najwyższych standardów reklamy i ochrony konsumentów”. W skład komisji wchodzi 30 arbitrów wybieranych przez reklamodawców, media oraz agencje reklamowe.
– Tego typu reklama zewnętrzna musi cechować się dużą wrażliwością, bo jest dostępna publicznie i siłą rzeczy ogląda ją każdy, nie tylko dorośli. Część osób może sobie tego nie życzyć – mówi Konrad Drozdowski z Rady Reklamy.
Firma Pink Shop jest znana komisji, były już skargi na jej reklamy, także w Lublinie. Wówczas skarga została oddalona. – Reklamowana była bielizna, co jest dopuszczalne – wyjaśnia Drozdowski. – Ale każdy przypadek jest inny i jest indywidualnie rozstrzygany przez KER – zaznacza.
W Kielcach komisja uznała, że reklama powinna zostać zmieniona. – Przedstawiana była prawie naga kobieta – dodaje Drozdowski.
Wiadomo, że z kamienicy przy ul. Narutowicza w Lublinie plakat nie zniknie. Ma się natomiast zmienić. Firma zapowiada, że obrazek będzie łagodniejszy. – Skoro komuś przeszkadza, to weźmiemy to pod uwagę podczas projektowania kolejnego billboardu – zapowiada Krzysztof Garwatowski.
• Skargi na reklamy można składać na stronie internetowej www.radareklamy.pl.