

Ile czasu potrzeba, by zdrowe, radosne dziecko stało się niepełnosprawne na całe życie? W przypadku Nikoli z Lublina wystarczyły dwa dni. Dwa dni, w czasie których wirus opryszczki – zwykle bagatelizowany jako „zimno na ustach” – przedostał się do mózgu i zrujnował zdrowie dziewczynki.

Nikola Kowalik miała wtedy dwa latka. Była pogodna, rozmowna, opiekowała się pieskiem, którego dostała na urodziny, mówiła do mamy czułe „mamitka”. Nic nie zapowiadało dramatu, który rozegrał się w sierpniu 2013 roku.
Na ustach dziewczynki pojawiła się opryszczka. – Lekarz uspokajał, że to nic groźnego, że wystarczy poczekać, aż przejdzie – wspomina jej mama, Justyna. Po kilku dniach zmiana rzeczywiście zniknęła. Rodzina odetchnęła z ulgą, nie wiedząc, że to dopiero początek dramatu.
Walka o życie
Kilkanaście dni później Nikola dostała wysokiej gorączki, skarżyła się na ból i osłabienie. Dwukrotnie odsyłano ją z przychodni. Dopiero na oddziale ratunkowym podano antybiotyk. Stan dziecka jednak gwałtownie się pogorszył.
– Nikola zaczęła mówić niewyraźnie, zasypiała niemal w każdej pozycji, a jej twarz wykrzywiał ból. W końcu dostała konwulsji i zaczęła się wykręcać w atakach, których nigdy nie zapomnę – opowiada mama.
W szpitalu lekarze odkryli, że przyczyną stanu dziecka był wirus HSV – ten sam, który wywołuje niepozorną opryszczkę. U Nikoli doprowadził on do jednej z najcięższych chorób zakaźnych: opryszczkowego zapalenia mózgu.
Uratowana, ale już nie ta sama
Dziewczynka przeżyła, jednak wirus pozostawił trwałe ślady w jej mózgu. Dziś 14-letnia Nikola nie chodzi, nie mówi, nie je samodzielnie. Ma lekkie upośledzenie umysłowe i wymaga stałej rehabilitacji. Przeszła sześć operacji kręgosłupa, a wcześniej także przeszczep komórek macierzystych, który pozwolił zahamować napady padaczkowe.
Porozumiewa się dzięki specjalnemu komputerowi obsługiwanemu wzrokiem. Uczy się w szkole specjalnej, choć częste zabiegi i stan fizyczny utrudniają jej rozwój.
– Codziennie widzę, co choroba jej odebrała. Kiedy patrzę na zdrowe dzieci w jej wieku, które biegają i spotykają się z przyjaciółmi, serce mi pęka. A ja mogę tylko walczyć o to, by choć trochę poprawić jej komfort życia – mówi Justyna.
Jedyną nadzieją – rehabilitacja i pomoc ludzi
Dla Nikoli ogromne znaczenie ma regularna rehabilitacja, specjalistyczny sprzęt i kolejne turnusy. Niestety koszty przerastają rodzinę.
– Mam dwa wyjścia: poddać się rozpaczy albo prosić o pomoc. Wybieram to drugie. Błagam o wsparcie – w imieniu swoim, ale przede wszystkim w imieniu mojej córki. Tylko dzięki Wam Nikola może mieć nadzieję na lepsze jutro – apeluje Justyna.
Obecnie trwa zbiórka na portalu siepomaga.pl na rehabilitację i dalsze leczenie Nikoli. Jej historię i zmagania z chorobą możecie również poznać na Facebooku, poprzez profil „Pomagamy Nikoli z Lublina”.

