Trzynaście lat więzienia – to kara dla sprawcy głośnego zabójstwa przy ul. Wyżynnej w Lublinie. Maksymilian B. zaatakował tam nożem swojego kolegę. Później sam zgłosił się na policję
Wyrok w sprawie 30-letniego Maksymiliana B. zapadł wczoraj w Sądzie Okręgowym w Lublinie.
Mężczyzny nie było na sali rozpraw. Jego obrońca zapowiedział apelację od wyroku. Najprawdopodobniej zrobi to również prokuratura. Śledczy domagali się bowiem skazania oskarżonego na dożywocie. Rodzice zmarłego Damiana również nie mogą pogodzić się z rozstrzygnięciem sądu.
– Mnie ten wyrok nie zadowala. To było morderstwo z premedytacją. Powinni go skazać na co najmniej 25 lat – stwierdził po ogłoszeniu wyroku Zenon Błachnio, ojciec ofiary.
Do zabójstwa doszło w lutym ubiegłego roku, przed jednym z bloków przy ul. Wyżynnej w Lublinie. Z akt sprawy wynika, że 29-letni Damian imprezował tam z kolegami. Kiedy wyszedł ze znajomym na balkon zauważył, że obok bloku przechodzi Maksymilian B. Obaj panowie od dłuższego czasu byli skłóceni. Konflikt był związany z ich wspólnym pobytem w więzieniu.
Podczas sprzeczki przed blokiem obaj mężczyźni obrzucali się wyzwiskami. Damian w końcu wyszedł przed klatkę.
– Maksymilian B. mógł uciec, ale tego nie zrobił. Czekał z podniesionymi pięściami. Obaj chcieli rozwiązać spór poprzez bójkę – ocenił sędzia Łukasz Obłoza.
Przed blokiem rzeczywiście doszło do bijatyki. W pewnej chwili Maksymilian B. wyciągnął kuchenny nóż z blisko 20-centymetrowym ostrzem. Dźgnął nim Damiana i uciekł.
Po bójce 30-latek wsiadł w busa jadącego do Holandii. Wracał do pracy. Po drodze dowiedział się z mediów o śmierci Damiana. Przerwał podróż i zgłosił się na najbliższy komisariat policji. Tłumaczył, że bronił się przed napaścią. Miał działać w ramach obrony koniecznej. Sąd był innego zdania.
– Maksymilian B. zadając ciosy nożem godził się na to, że mogą być śmiertelne – wyjaśnił sędzia Obłoza.
Sąd uznał, że 30-latek nie działał z premedytacją. Na jego korzyść przemawiało również to, że sam zgłosił się na policję i przeprosił rodzinę zmarłego. Maksymilian B. był już pięciokrotnie karany. Teraz siedzi za włamanie.