Żona posła Józefa Żywca chce, żeby prokuratura zbadała nowe okoliczności wypadku, w którym zginął jej mąż. Zwróciła się o to do prokuratora generalnego - dowiedzieliśmy się wczoraj.
Danuta Żywiec chce, żeby prokuratura przeprowadziła dodatkowe oględziny samochodu oraz obdukcję osób, które przed wypadkiem towarzyszyły jej mężowi. Pisze, że ma podejrzenie, iż to nie jej mąż kierował samochodem.
- Nie daje mi to spokoju. Mąż nigdy nie siadał pod wpływem alkoholu za kierownicą - mówi
D. Żywiec. - Nie obwiniam nikogo, ale chcę żeby prokuratura dokładnie wyjaśniła sprawę.
Poseł Żywiec przed wypadkiem był na imieninach u mieszkańca Kolonii Góry Puławskiej Czesława B. Przyjechał tam samochodem wraz z czterema pracownikami swojego biura poselskiego. Około godziny 21. goście z "Samoobrony” wyjechali do Lublina. Prowadził pracownik posła. Podczas drogi w samochodzie doszło do nieporozumień. W prokuraturze towarzysze Żywca zeznali, że poseł kazał wszystkim wysiąść, a sam ruszył dalej. Niedługo potem doszło do wypadku.
- Pismo pani Żywiec potraktujemy jako wniosek procesowy, który będzie rozważony - powiedział nam Andrzej Lepieszko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Śledztwo dotyczące wypadku najpierw prowadziła Prokuratura Rejonowa w Puławach. Wczoraj przejęła je Prokuratura Rejonowa w Lublinie. - Stało się tak dla zapewnienia pełnej bezstronności postępowania - tłumaczy Bożena Kotarska-Dudek, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Jeden z prokuratorów z Puław uczestniczył w imieninach, które poprzedziły wypadek. (er)