W poniedziałek w nocy zmarł Zdzisław Małysz, założyciel i komendant Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt – poinformował łukowski inspektorat SOZ.
O Małyszu w Dzienniku Wschodnim pisaliśmy wielokrotnie. Opowiadał nam, jak w prowadzonym przez niego Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt pod Nałęczowem leczone są, żeby wrócić na wolność rysie, sarny, jelenie, bociany, jastrzębie i wilki. Mówił też o wielu interwencjach, w których brał udział. Jak chociażby o łabędziach uwiezionych w wyschniętym stawie w Klementowicach, w powiecie puławskim.
Od dłuższego czasu komendant chorował. W interencie na jego leczenie prowadzona była zbiórka. W 2019 r. Małysz miał wypadek w Belgii, gdzie wtedy pracował. Nie był w stanie samodzielnie oddychać. Miał paraliż czterokończynowy. Przetransportowany do Polski, był operowany w Lublinie. Potem konieczna była długotrwała rehabilitacja.
– Wtedy rozpoczął ciężką walkę o życie, walkę o siebie, walkę o sprawność. Nasz dzielny Wojownik za każdym razem wychodził zwycięsko z różnych opresji. Kilka dni temu kolejny raz trafił do szpitala Niespodziewany zwrot akcji: śpiączka, respirator. Dziś w nocy Zdzisio zasnął – informuje Straż Ochrony Zwierząt. – W tej walce u boku Zdzisia trwała zawsze niezwykła, kochana i dzielna żona Ania. To ona teraz najbardziej potrzebuje wsparcia, ciepła i dobrego słowa. Była jego światem i oparciem w najtrudniejszym czasie. Tak właśnie wyglądają silne małżeństwa.