Gdzie nie powinno być billboardów, skąd usunąć drzewa, a gdzie ich nie sadzić. W tej sprawie władze Lublina poprosiły o opinię zewnętrznych ekspertów. Wszystko po to, by z jak największej liczby miejsc można było podziwiać piękną panoramę śródmieścia.
– Są jeszcze tereny, na których nie ma inwestycji, a ich niewłaściwa zabudowa może doprowadzić do degradacji krajobrazowej najpiękniejsze widoki miasta. Już teraz trzeba o tym głośno mówić, bo nie zawsze niektóre gremia potrafią zauważyć ewentualne skutki pewnych decyzji.
Wieżowce jak chwasty
– Co mnie najbardziej zaskoczyło w Lublinie? To, jak strasznie wasze miasto jest zabudowane blokami – mówi Marzęcki.
Eksperci przyznają, że wieżowce mają bardzo silny wpływ na krajobraz miasta. Wysokie budynki znajdują się blisko najstarszej części miasta, a także na wyżej położonych terenach, przez co mocno ingerują w to, co widzimy. A ingerencja jest silna, mimo że budynki wyższe niż pięciokondygnacyjne zajmują tylko 3,61 proc. zabudowanej powierzchni miasta.
– Przez zabudowę blokami miasto straciło swoją ciągłość – podkreśla Marzęcki. Tradycyjny miejski charakter mamy na Starym Mieście, w śródmieściu, na Czwartku. Swój miejski urok podszyty socrealizmem mają też Al. Racławickie i część Bronowic. Reszta to w mniejszym lub większym stopniu blokowiska.
Najbardziej brutalną ingerencją wielkiej płyty w miejski krajobraz jest to, co widać z terenu dawnego obozu na Majdanku. – Tam jest chyba najbardziej rozległy widok, ale Stare Miasto zostało praktycznie całkowicie zasłonięte blokami. Zupełnie nikt tego kiedyś nie przewidział, nie robił analiz urbanistycznych.
Nie tylko wielka płyta psuje widoki w Lublinie.
Zdaniem ekspertów, metamorfozy wymaga także zabudowa w rejonie ul. Rusałka, Zamojskiej i al. Unii Lubelskiej. Budynki w złym stanie szpecą widok, w wielu miejscach są niezagospodarowane tereny, za duża jest też mieszanka stylów architektonicznych. A na Bronowicach to, co moglibyśmy podziwiać u wylotu ul. Chełmskiej zasłoniły nowe bloki. Lepiej, jest na równoległych do niej ulicach, choćby Firlejowskiej. Ale w tych miejscach panoramę miasta przesłania nie zawsze przemyślana roślinność. Zresztą nie tylko tu…
Zasada nasadzania
W wielu miejscach widok psują też wysokie drzewa. I nie chodzi tylko o centrum miasta, ale też obrzeża. – Niestety, w otoczeniu Starego Miasta zieleń wysoka wielokrotnie przesłania obiekty historyczne – czytamy w analizie.
Przykłady? Widok z al. Unii Lubelskiej i al. Tysiąclecia na Zamek. Źle dobrane drzewa zasłaniają też panoramę miasta, którą moglibyśmy oglądać z trybun stadionu przy Al. Zygmuntowskich. Krytycznie oceniony został kompleks ogródków działkowych przy Rusałce. Autorzy analizy podkreślają, że idąc wzdłuż rzeki od al. Piłsudskiego, moglibyśmy przez cały czas obserwować górujące w oddali Stare Miasto. Podobnie jest w bardziej odległych punktach miasta, jak choćby przy skrzyżowaniu al. Smorawińskiego i al. Kompozytorów Polskich.
W opracowaniu pojawia się sugestia, by ustalić zasady nasadzania nowych drzew w mieście. Część drzew, zwłaszcza te w pobliżu Zamku, należy radykalnie przyciąć bądź całkowicie usunąć.
Potrzeba odwagi
Bardzo mocno dają się też nam we znaki wielkie tablice reklamowe. Przykładów jest sporo. Billboardy przy al. Tysiąclecia zasłaniają widok na zabytkową cerkiew. Wielkie słupy z logo Makro i restauracji McDonald's wdzierają się w panoramę widzianą z al. Witosa, a patrzącym z al. Unii Lubelskiej świecący napis "Targ pod Zamkiem” rzuca się w oczy bardziej niż pięknie iluminowane zabytki Starego Miasta.
Autorzy analizy sugerują też władzom miasta, by wprowadziły zakaz umieszczania wielkich reklam w pewnych miejscach.
Po pierwsze w strefie będącej pod ścisłą ochroną konserwatora zabytków. Drugi obszar to okolice doliny Bystrzycy i niezabudowane obszary wokół Starego Miasta. Proponowany jest też zakaz stawiania reklam wzdłuż al. Solidarności, al. Tysiąclecia, al. Unii Lubelskiej i al. Piłsudskiego.
– Wszelkie tego typu obiekty wymagają pozwolenia na budowę. Zakaz ich stawiania można zapisać w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Ale tam, gdzie już billboardy są, też można podjąć próbę ograniczenia skali tego zjawiska. Wiem, że większość z billboardów stoi na gruntach prywatnych i ograniczenia pozbawiłyby zarobku właścicieli tych działek. Ale można się zastanowić, czy nie lepiej zapłacić odszkodowanie i wycofać billboardy. Choć przyznaję, że nie byłaby to sprawa łatwa w sensie proceduralnym – mówi Marzęcki.
Jest co chronić
A miejsc, które warto chronić, mamy sporo. Analiza wymienia kilkadziesiąt punktów widokowych. Te najbardziej odległe dzieli od centrum aż 4,5 km; to okolice ul. Kasprowicza i Turystycznej.
Nawet z dróg dojazdowych do śródmieścia można podziwiać miejskie widoki. Takich punktów brakuje od strony zachodniej, z wielu innych ulic widać jedynie małe wycinki starówki, jak np. ul. Bursaki, al. Spółdzielczości Pracy, ul. Kunickiego.
Dużo zobaczymy z al. Witosa, ale tam w kadr wdziera się dużo architektonicznych chwastów. Współczesna zabudowa przytłacza też panoramę z ul. Bursaki. Fachowcy zauważają też, że w pewnym punkcie ul. Kunickiego ładnie prezentuje się w oddali Wieża Trynitarska. Zwracają też uwagę na ładny widok z wiaduktu kolejowego nad ul. Diamentową. Zdecydowanie szerzej można spojrzeć na miasto z innych punktów. Choćby z ul. Szeligowskiego i Lotniczej.
Jeśli chodzi o bliskie widoki, to najwięcej jest ich w dolinie Bystrzycy, począwszy od ul. Krochmalnej aż po wiadukt ul. Mełgiewskiej. Szczególną uwagę specjaliści zwracają na odcinek między al. Unii Lubelskiej a al. Tysiąclecia.
Najlepszą ocenę zbiera panorama miasta widziana ze wzgórza Czwartek. Dlatego, że leży wysoko, widać wiele detali, a za Starym Miastem nie widać żadnego szpecącego tła, a jedynie niebo. Zwracają uwagę, że wzgórze powinno być bardziej dostępne dla turystów, co uznają wręcz za konieczne. Zwracają też uwagę, że nowa zabudowa Podzamcza powinna być na tyle niska, by nie przesłaniała Starego Miasta
Sznur pereł
Wzgórze Czwartek może być jedną z głównych atrakcji Szlaku Panoram Lublina, którego stworzenie proponują autorzy analizy. I jak zauważają, można by to zrobić stosunkowo tanim kosztem.
Cały szlak byłby dostępny nie tylko dla piechurów, ale i rowerzystów oraz zmotoryzowanych. Trasa liczyłaby 1,5 km i obejmowała dziewięć punktów.
Początkiem byłby skwer przy kościele św. Agnieszki przy skrzyżowaniu ul. Kalinowszczyzna z Okólną. Dalej szlibyśmy fragmentem Kalinowszczyzny i przez ul. Kiwerskiego docierali do ul. Kustronia. Ze znajdującej się tu zatoczki parkingowej świetnie widać starówkę. Tu trzeba by dobudować dojście do muzeum Wincentego Pola, skąd ze skarpy widać historyczne centrum Lublina.
Kolejnym przystankiem byłby położony na wzgórzu stary cmentarz żydowski. Dalsza trasa wiodłaby przez ul. Lwowską i Podzamcze. Na placu i zbiegu tych ulic miałby powstać kolejny punkt widokowy. Przez Podzamcze i ul. Słowikowskiego (d. Krzywa) doszlibyśmy na wzgórze Czwartek. Stąd przez Szkolną i Ruską, i al. Tysiąclecia, pl. Zamkowy i Grodzką dochodzilibyśmy do pl. Po Farze, a następnie na wieżę Trynitarską, skąd doskonale byłoby widać wszystkie wcześniejsze punkty widokowe.
To może być atrakcja
– Skąd taki pomysł? Urbaniści nie zajmują się wyłącznie poszczególnymi fragmentami, ale tworzeniem systemów. Często z różnych fragmentów można stworzyć system, którego wartość będzie większa niż suma wartości poszczególnych elementów – stwierdza prof. Marzęcki. – Widziałbym to tak, że na szlaku pojawią się punkty widokowe wyposażone w elementy multimedialne.
Mogą to być interaktywne ekrany, na których oprócz standardowych informacji mogą być np. wyświetlane krótkie inscenizacje wydarzeń historycznych. Współczesnymi środkami można ukazać historię tego, co widzimy z danego miejsca. Lublin ma niezwykle bogatą historię i szlak stałby się atrakcyjny dla młodych ludzi, turystów i mieszkańców, którzy mogliby w ciekawy sposób wzbogacić swoją wiedzę o historii własnego miasta.